Powoli zaczęły docierać do mnie twarze Beniamina, Sary i mojej mamy. I ogromny strach. Lecz skoro powracam do grona żywych i świadomych, to strach nie ma już uzasadnienia. To po prostu obezwładniające hormony, chemia…
Ja, Piotr, wyrzucam z siebie to, czego nie mogę utrzymać w środku, co przyjemne, ekscytujące, ale również poplątane i męczące.
Powoli zaczęły docierać do mnie twarze Beniamina, Sary i mojej mamy. I ogromny strach. Lecz skoro powracam do grona żywych i świadomych, to strach nie ma już uzasadnienia. To po prostu obezwładniające hormony, chemia…