Mówiąc słowem – powoli zmartwychwstaję. Poruszanie kończynami przestaje zajmować moją uwagę, podobnie jak schylanie się, jedzenie.
Co ciekawe – jak po każdym "odjeździe" – przez jakiś czas, np. przez dwa tygodnie, czuje wewnętrzne uspokojenie. Co prawda, można to też określić jako "wypranie" z uczuć, o lekkim, depresyjnym zabarwieniu, ale fakt faktem – przynajmniej na razie mam spokój od męczącej euforii. Dziś rano wstałem jako pierwszy z rodziny, z niespotykanym u mnie spokojem – kąpiel, śniadanie… Tak, przecież hipoglikemii z drgawkami używano jako terapii np. w schizofrenii ;-))
Dobrego dnia! 🙂