Przed komputerem w pracy, na refleksje brak siły. Z boku szumi szafa, w niej komputery, serwery. Ten szum ma w sobie coś dalekiego, jakby wykraczał poza ściany, przekraczał ulice Krakowa i sięgał aż do pól, które teraz okrył zmrok. Za kilka tygodni okryje je śnieg i wtedy będą jeszcze cichsze.
A refleksje są na wyciągnięcie ręki – na przykład o tym, że jeśli ludzie nie rozmawiają ze sobą, to powstają nieporozumienia. Albo rozmawiają, ale nie umieją tego robić, albo nie opłaca im się rozmawiać szczerze. Bez szczerości nie ma zaufania, bez zaufania nie istnieje współpraca.
Albo o tym, że czasem trzeba się uczyć jak organizować, planować, rozdzielać zadania. Powiem nawet – tego zawsze trzeba się uczyć. Jak np. używać najprostszych narzędzi jak kartka i ołówek.
Że trzeba ustalić jasne reguły i konsekwentnie je przestrzegać – kto się czym zajmuje, kto komu podlega i kto za co odpowiada.
Że ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność, jeśli coś ma się
udać. Ktoś zdecydowany, posiadający wizję, i komu inni nie obetną
wszystkich skrzydeł. Jeśli brak jasnych i przestrzeganych reguł, to nikt nie chce wziąć odpowiedzialności.
Może za dużo wysłuchałem dzisiaj narzekań. A jak z przeziębieniem? – czuję się lepiej.