Stanisławski cd.

Kontynuuję Etykę Stanisławskiego i… jest to fascynująca książka. Niestety ten wstęp, napisany przez jakiegoś krytyka, podziałał ma mnie jak ostroga wbita w bok. Oto fragment z właściwej już treści:

Tołstoj, Czechow i inni wielcy pisarze uważali, że jest rzeczą absolutnie konieczną pisać codziennie, w oznaczonym czasie, pisać, jeśli nie powieść, nie opowiadanie, nie sztukę – to dziennik, notować w nim swoje myśli, spostrzeżenia. Najważniejsze jest to, aby ręka trzymająca pióro czy ręka pisząca na maszynie nie odzwyczajała się od codziennego doskonalenia w bezpośrednim, najsubtelniejszym i najwierniejszym oddawaniu wszystkich nieuchwytnych odcieni myśli, uczuć, wyobraźni, wizji wzrokowych i pamięci [emocjonalnej] itd.

A co z moim fotografowaniem? Gdzie jest owa codzienna praktyka…? Bić się w piersi, bić… Życie marzeniami i złudzeniami, stać na nie tylko marzycieli średniaków, mających wyobrażenie o swoich niesamowitych możliwościach…

Szczegóły

Jest taka mała latarka, w której Beniamin bardzo chciałby sam wymienić baterie. I może by mu się to udało, ale nie potrafi zamknąć pokrywki. Tam są trzy małe ząbki, które mają się znaleźć wewnątrz wgłębień, rozłożonych na obwodzie. On ich nie widzi, nie dostrzega. Przykłada do siebie te dwie części, ale nie rozumie, dlaczego nie chcą się złożyć. I na razie nie jest w stanie zrozumieć, choć przyjdzie i na to odpowiedni moment.

My, więksi, mamy to samo. Nie rozumiemy, dlaczego coś się nie układa, dlaczego nie możemy się z kimś dogadać. Bo nie dostrzegamy dostatecznych drobnych szczegółów, subtelności, które okazują się mieć decydujące znaczenie. Na szczęście, wraz z czasem i rosnącym doświadczeniem, to się zmienia na korzyść. Zwykle.