Co zrobić

Czy sztukę można wartościować? Starają się to robić krytycy, próbuje się poszukiwać kryteriów, według których można sztukę zmierzyć, ocenić, porównać z inną sztuką.

Ze względów kultury, kurtuazji, również dla bezpieczeństwa, jedni artyści (artyści na poziomie, ma się rozumieć) nie wypowiadają się negatywnie o innych artystach. Oceny pozostawiają dla siebie, jak również – odbiorcom, którzy nie są artystami.

Co zrobić jednak, kiedy obserwuje się nadmuchiwany balon, rosnący, coraz większy, w którym nie można dostrzec niczego szczególnego, oprócz… sprężonego powietrza. Tymczasem balon dalej rośnie, wypełnia pomieszczenie, już nie można wyjść, ruszyć się, nawet odetchnąć. A chciałoby się dostrzec jego sens, więc poszukuje się, rozważa, analizuje, lecz im dalej, tym mniej sensu; nie pozostaje nic, albo bardzo niewiele. Bo problem pojawia się, gdy jesteśmy w taką sztukę uwikłani, na nią skazani, i nie możemy po prostu wyjść jak zwiedzający z galerii. Potrzebujemy zatem poczucia sensu, wartości, tymczasem łapczywe ich poszukiwanie prowadzi do zadyszki, kołatania serca, paranoi ("jesteśmy super") a w końcu i tak – frustracji.

Nadmuchiwanie balonów jest zajęciem ryzykownym, nie tylko ze względu na huk, ale z powodu nadciągającej nieuchronnie śmieszności. Czy cienka granica oddziela coś od niczego? Kiedyś tak mi się wydawało, teraz – nie. Za pozornie drobnymi zmianami, które są widoczne, kryje się zupełnie inny sposób myślenia, inna osobowość, wrażliwość i wiedza – twórcy, kompozytora, reżysera, pisarza i tak dalej. A właśnie te szczegóły, wydające się dyletantom i amatorom drobnymi, niewiele znaczącymi, zmieniają tak wiele. Sęk w tym, że szczegół sam w sobie nie znaczy nic, lecz ciąg szczegółów, ich konsekwencja, prowadzi do niewidzialnego świata, zamkniętego w wyobraźni twórcy. Prowadzi, abo nie prowadzi. A nawet jeśli prowadzi, to czasem i niestety, do klaustrofobicznego i nie mającego wiele do opowiedzenia świata…
A ponieważ nie ma miernika sztuki, więc wszystko można nazwać sztuką, i być z niej dumnym, a nawet cierpieć z powodu niedocenienia i niezrozumienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *