Trudno mieć pretensję do burzy

Kilka dni temu, po pracowitym dniu, chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu. Czekałem na tramwaj, wszak tablica informuje, że zaraz przyjedzie. Ale nie doczytałem napisu, który mniejszym drukiem płynął pod spodem – wykolejenie tramwaju i zablokowanie trasy.

tramwaj nie przyjedzie



Tak sobie myślę, że nie miałbym pretensji do burzy, trzęsienia ziemi, do drzewa, które zwali się na mój samochód, choćby i na mnie. Bo burza, trzęsienie, drzewo, nie obiecują mi niczego. Ale odruchowo mam pretensję do producentów, handlarzy, sprzedawców, marketerów, copywriterów, którzy zapewniają, że wszystko będzie OK, tymczasem nie jest.

Skoro już postawiono tablice informujące o przyjazdach tramwajów, postawiono dużym kosztem, przedsięwzięciem inżynierskim, logistycznym, programistycznym, to niech nie wprowadzają w błąd, tuż przed północą.

Obok przystanków podjeżdżały autobusy zastępcze, kierowcy wychylali się przez okienka i wołali do oczekujących na tramwaj: nie przyjedzie, nie przyjedzie! Proszę wsiadać!

Ach, niezwykłe wręcz jest obserwować, jak zaskoczeni, zdezorientowani ludzie, w ciemnościach zrywali się do biegu, szukali najkrótszej drogi do autobusu, omijali barierki, w mroku stawiali stopy na trawnikach, pomykali nad krawężnikami…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *