Walka z komputerem, no kto ją doceni? Tak naprawdę: walka o komputer. Żeby działał. Z pięciu dysków, które są w środku, zniknęły dwa. Są, są w komputerze, ale on przestał je widzieć. Walka, niech zobaczy, bo te dyski są ważne, potrzebne, już na nich zapisano niezbędne dane, programy, pliki, zdjęcia, filmy, teksty. Niech zobaczy!
Albo ten dysk do kopii zapasowych. Każdy komputerowiec, każdy przy w miarę zdrowych zmysłach, każdy z odrobiną doświadczenia, już na pewno każdy, któremu kiedyś się zepsuł dysk, każdy z tych ludzi nie będzie spał spokojnie, jeśli przestanie działać dysk do kopii zapasowych. A mnie przestał. Konkretnie – działa, ale nie mogę się z nim skomunikować. Czyli? Dysk ma interfejs ethernet i podczas kopiowania danych przestał odpowiadać. Reset dysku, reset komputera, ale nic z tego. Może adres IP wyskoczył i trzeba spróbować DHCP? To wymyśliłem dopiero w busie, w drodze do domu. Spróbować mogę dopiero jutro, więc dziś spokojnie nie usnę. Bo jestem przy w miarę zdrowych zmysłach, z odrobiną doświadczenia, i mnie kiedyś też zepsuł się dysk.
Ale ja nie mam naprawiać dysków, nie tego się ode mnie oczekuje. Mam produkować konkret, tu: montaże wideo. Mają być wyniki, czyli filmiki. Co kogoś obchodzi IP i DHCP? Nie obchodzi, nawet nie kiwnie z empatii głową, nawet bezczelnie powie: poradzisz sobie, choć sam nie ma pojęcia, o jaką radę, jakie poradzenie chodzi, bo nie jest w stanie wymyślić lepszego pocieszenia, bo to nie jest pocieszenie tylko zlewka.
Może jutro rano przyjedzie jakiś nowy pomysł…
—–
następnego dnia w pracy
Jest! Dysk zapasowy jest dostępny! Dziękuję! (nie wiem komu, Panu B. nie śmiem dziękować, w końcu to tylko taka sobie ziemska sprawa…)