Nić sensu na pianinie

Ćwiczę improwizację na pianinie i wyraźnie słyszę, kiedy urywa się nić sensu. Albo kiedy pojawia się znowu, albo kiedym umiem ją chwycić i trzymać się jej, albo kiedy znów znika, pozostawiając mnie z niczym. Gdy dźwięk za dźwiękiem, i dźwięk za dźwiękiem, i nie ma nic, nie wiadomo po co to, z czego wyszedłem, do czego zmierzam.

Nić sensu bierze się z trudno uchwytnego paliwa. Gdzie są jego pokłady? W podróży na przykład, bo po powrocie z każdej nić pojawia się wyraźnie, aż dziwne, skąd ona, skąd. Trzeba wtedy grać i nagrywać siebie od razu, zanim za drugim, trzecim razem rozpuści się między palcami, zatrze we mgle. 

A może z tych fragmentów bezsensu też zrobić walor? Tak na wszelki wypadek, gdy nić się urwie, zaniknie, to i z bezsensu stworzyć muzykę, uparcie i konsekwentnie. Zamienić w żart, obśmiać siebie, puścić oko do publiczności…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *