– Minął tydzień od ostatniego wpisu i nic.
– Tydzień! A rzeczywiście…!
– Aj nieładnie, a fe!
– Spoko spoko, rzeczywiście mi umknęło.
– Siadaj więc i pisz. Pisz czym prędzej.
– No pewnie, oczywiście…
– pisz nie zwlekaj, nie klucz, nie kręć, pisz bez dyskusji
– przecież siadłem i piszę, klawiatura furkoce
– starasz się, starasz, widzę, tak trzymać
– ale wiesz, jak długo można pisać o niczym, albo o zabieraniu się do pisania, czuję, że zaraz motyw się urwie
– urwie nad przepaścią, sądzisz? Przepaścią twojego mózgowia, pustki bezdennej? Czy owo mózgowie wpadnie w przepaść – nicości, niepiśmienności, bezideowości, niepomysłowości?
– Tak tak, już za chwilę, przeczuwam to bez wątpienia, wyhamować trzeba…
– Może wy-chamować?
– Jakkolwiek, cokolwiek mój druhu, towarzyszu nieodstępujący, świadku wzlotów i pogrążeń…Byle cham się pojawi, motyw powróci, pustkę zapełni. Dawać, dawać mi tu chama!
– Jestem, do usług.
– Wiesiu niezastąpiony, twego poświęcania-m niegodzien.
– Doświadczysz, docenisz, dopowiesz, zrozumiesz.
– Jeszcze tylko jedno – czy warto?
– Na pewno nie. Nie warto pisać. Odpowiadam, boś pytał. Nie pytaj zatem.