Lubi piłkę

Chłopak westchnął przez sen. Wiem, co mu się śni. Piłka. Właśnie teraz na pewno gra w piłkę, w wyobraźni, we śnie. Dziś mieliśmy grać w piłkę wieczorem, ale się wykpiłem, bo padał deszcz. Nawet nie trzeba było chłopaka specjalnie odwodzić od wyprawy na boisko. Kiedy pada, jemu, jak na razie, nie chce się grać. Wiem, że to może zmienić się z czasem i na pewno się zmieni. Dziwnym trafem ten chłopak lubi wodę, zawsze lubił. Jak na razie udaje się go powstrzymać postulatem przyzwoitości, albo prostym „kiedy pada nie gramy w piłkę”. Lecz dobrze wiem, że to tylko kwestia czasu i nawet ja sam nie wiem, jak długiego, żeby zaatakował i w tym polu. (Ha, czyż nie jest to wyrażenie piłkarskie – zaatakować w polu…?)

Beniamin, fot. Piotr Kubic

Jutro, kiedy wstanę, on już będzie siedział przy komputerze i oglądał najlepszych napastników na świecie. Kiedy przejdę mu za plecami, zmierzając do toalety, on tylko się odwróci i niepewnie spojrzy na mnie. A ja nie zamierzam go krytykować, przecież jak dziecko nie może spać, to co ma robić? Ewentualnie czytać książki i on nawet czyta, nie mogę powiedzieć. I to jest jeszcze trudniejsze, bo kiedy czyta książki, to ma argument na oglądanie piłki nożnej. Zresztą nie mogę go krytykować za każdym razem, sam czuję, że to jakieś nie fair, zresztą gdybym go za bardzo krytykował, to zostawi tę piłkę i weźmie się, sam nie wiem za co, pewnie coś gorszego.

Pozwalamy mu więc kopać piłkę też w domu, tyle, że gąbkową, która nie zrobi wielkiej szkody, jakby co. Rozbity klosz w przedpokoju to nic przecież, lampa i tak była najtańsza w sklepie, więc nawet szkoda wspominać. A jak chce kopać, to mamy z nim układ, że przedmioty wrażliwe odstawia trochę dalej, na przykład gitarę albo butelki po piwie. Jak laptop jest otwarty, to on ma obowiązek go zamknąć. No i nie powinien kopać po kwiatkach na parapecie i przeważnie nie kopie. Jak kopnie na piętrowe łóżko, gdzie czyta książkę jego siostra, to wie, że ma przeprosić i ewentualnie wynagrodzić szkodę, jeśli z sufitu odpadnie ulubiony siostry, przyklejony kwiatuszek.

Mamrocze coś przez sen. Idę posłuchać, może przepowiada wyniki środowych meczów. Taki dzieciak, jakby mógł nieźle przepowiadać (a to przecież nie jest wykluczone), to i rodzinie by się przysłużył i wtedy nikt by mu na to kopanie słowem nie powiedział. Kto wie, może nawet ja mógłbym przestać chodzić do pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *