Podróże, na jakie go stać

Na częste podróże w nieznane go nie stać. Nie z powodu braku pieniędzy, lecz pewnego uwikłania. Się. Uwikłań, których, twierdzi to jasno, bo jest ich świadomy, raczej nie mógł uniknąć. Po prostu taka konstrukcja człowieka. 

Najtańsza podróż w nieznane to zasiąść przed klawiaturą z białymi i czarnymi klawiszami. Druga po niej podróż, może jeszcze tańsza, to zasiąść przed klawiaturą typu qwerty, czyli przed komputerem i wyrzucać z siebie słowa zamiast dźwięków. Z tym, że z tych podróży nie jest tak bardzo zadowolony, mówiąc inaczej – nie sprawiają mu takiej radości. Bo w nich jakoś ciężej, ciężej zabrać się do nich, większa obawa, czy coś ciekawego kryje się za kolejnym zakrętem drogi.

Lecz istota tych podróży polega na tym, że są w nieznane. Nawet, tereny, w jakie się wybiera, to on sam. Czyli rusza w głąb siebie i jednocześnie jest zaskakiwany. Czym? Sam nie wie. To byłoby zbyt wiele stwierdzić, że jest zaskoczony samym sobą. Raczej – jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, przypadkiem, nawarstwieniem się niewyjaśnionych wpływów, pochodzących od ludzi z zewnątrz, pory roku, hałaśliwego bądź spokojnego otoczenia, może nawet promieniowania z kosmosu. Pochodzenie tych zdziwień jest niewyjaśnione, a ich tajemnica jest właśnie tym, czego poszukuje i co go cieszy.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *