Gdy za cały kontakt człowieka z człowiekiem ma wystarczyć jedno zdanie, rzucone bez większego zastanowienia, dotyczące byle czego, sytuacji zmyślonej, problemu wyimaginowanego, choć sprawiającego wrażenie poważnego i istotnego? I zanim pomyślisz, zanim się zastanowisz, co odpowiedzieć – głupio, że próbujesz się zastanowić, tracisz tylko czas. Bo tego kogoś już nie ma, odszedł, rzucając promienisty uśmiech przez ramię. I nie wiadomo o co chodziło i po co to było.
Nie myśl, proszę, że to głupie i idiotyczne. Dla swojego dobra nie myśl tak. Nie szukaj tłumaczeń, że to nieumiejętność, kompleksy, płycizna osobowości albo nagląca potrzeba powiedzenia czegokolwiek. Odsuń i tę myśl, że to jest chore, a nawet tę, że do niczego niepodobne. Że to kretyńskie wręcz. Za nic w świecie nie sądź, że chodziło tu o ciebie i że twoja osoba odgrywa jakąś rolę. Porzuć nadzieję, że chodziło o niewinną zabawę, bo to przecież bez znaczenia, skoro ona jakoś zupełnie ciebie nie bawi. Proszę nie złorzecz w myślach. Odrzuć ufność, że chodziło o jakikolwiek kontakt. Ot po prostu przelatujący ptak upuścił coś akurat.
Jedyne, o czym możesz pomyśleć, to przypomnieć sobie, że Mrożek po prostu nie zabierał głosu w towarzystwie. I że lekko podejrzewasz, dlaczego tak robił.
—
Jesienny liść przykrywa stare chodniki. Nadchodzi nowa pora roku, a wraz z nią – zmiana. I choć ludzie wokół będą oczekiwać, że pozostanie stare, to nie wiedzą nawet, że oni sami już nie są tymi samymi. Niepotrzebnie, nieświadomie czekają na te same gesty i słowa, ale ich już nie będzie. Jest jakiś czas, jak okres fali, w którym przetacza się cykl, i fala jest już w nowym miejscu, poprzednie pozostało tylko w pamięci. Można tego bardzo chcieć, prosić: niech powróci, ale na próżno. Zachować spokój można tylko, gdy zaakceptuje się zmianę. Zaakceptuje, że wszystko się zmienia, nawet, jeśli bardzo tego nie chcemy.