Na górze – dwa duże monitory. Nieco niżej – mniejszy, to laptop, leży na biurku. Spod blatu wysuwa się kolejny poziom, półeczka z klawiaturą i myszą. W sumie – trzy monitory, dwie myszy, dwie klawiatury, i tablet graficzny z elektronicznym piórem.
Gdy duży komputer zajęty jest jednym projektem, na małym można pracować nad innym. Gdy w drugim projekcie zabraknie natchnienia, montażysta wraca się od pierwszego i wena pojawia się znowu. Dziś drugim projektem był skrót spektaklu. Z dziewięćdziesięciu minut należało zrobić nie więcej jak trzy, cztery. Które fragmenty wybrać? Jak je ułożyć, czym połączyć, żeby coś powiedzieć, a zarazem stworzyć małą formę samą w sobie…
Pierwszy projekt to błyskotliwa relacja zza teatralnych kulis, trwająca znów nie więcej jak trzy, cztery minuty. Kręcona bez ścisłego scenariusza, dopiero podczas montażu nabiera sylwetki.
Z bezkształtnej mgły, pustki, w której, jak się zdaje, nie ma prawie nic, udaje się wyłonić drobną nić. W nieznanym krajobrazie, którego, zdawało się, nie ma, wyraźnieją kształty. Pojawia się trop, przepływ napięć, przeczuwa się go i poszukuje zarazem; „gdzieś tu powinien być” – tworzywo, które wywoła emocje.
Montażysta robi sobie przerwę i zagląda do pokoju naprzeciwko. Otwarte drzwi zdają się zapraszać. Znad komputerów podnoszą się dwie głowy, długie włosy, jedne ogniste, inne – bardzo jasny blond – odsłaniają kobiece czoła, spływają poza policzki. A jednak nie zafascynują się opowiadaniem o zmaganiu z montażem. Tak samo jak się podniosły, opadną z powrotem, tak samo razem.
Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w wirtualnym świecie, szczególnie stąpa się po zwykłym, prawdziwym gruncie. Realnymi stopami, po szorstkim betonie, nie za pomocą myszki i nie patrząc w świecący nieskazitelnie ekran. Szary beton nagle staje się ciekawszy niż starannie dobrane kolory systemu operacyjnego. Szarość bogatsza od wymuskanych barw, a to, co na co dzień wydaje się zdawkowe i monotonne, teraz jest poszukiwaną oazą spokoju i pewności.
Czasem trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko, czym się otoczyliśmy – sami siebie, my, ludzie – ma skłonić nas w końcu do powrotu do prostoty i natury.