Na Błoniach Krakowskich

Wielki trójkąt zaczyna się tutaj. Wokół jego kąta, po zewnętrznej stronie, owija się alejka wyłożona asfaltem. Sam „dzióbek” nie jest ostry, tylko okrągły. Ale ta mała krągłość nie ma znaczenia wobec ogromu. Dwa boki, z tego właśnie miejsca, uciekają w dal, rozchodząc się coraz bardziej.

Pomiędzy nimi pojawia się zielona przestrzeń. Nie od razu, bo w samym rogu pozostała tylko wydeptana ziemia. Przechodnie skracają tu drogę, idąc od strony Kijowa, a zmierzając na Oleandry. Lecz nieco dalej połać zieleni rośnie, jest coraz szersza. Na początku wydaje się do opanowania, lecz im dalej, tym jest bujniejsza i trudniejsza do ogarnięcia. I człowiek, który mógł ją wpierw okraczyć, idąc potem, w otwierające się pole, zaczyna w niej się pogrążać. Wreszcie staje się małą mrówką, zagubioną na szerokiej tafli otchłani.

Zanim dojdzie się do końca, może zapomnieć o początku. Zgubi czas i przestrzeń. Aleja 3 Maja i ulica Focha rozchodzą się daleko, mogłyby tak biegnąć bez końca, aż zniknęłyby za horyzontem. Pozostałaby tylko falująca na wietrze zieleń, z której nie chciałoby się już wracać.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *