Poszukuję jakiegoś starego programu komputerowego i przeglądam płyty CD i DVD. Przy okazji odnajduję wielką historię… To znaczy – historię, która kiedyś była codziennością, a teraz, z perspektywy czasu wydaje się wielka. Choć w porównaniu do tego, co dzisiaj, jest raczej mała.
Na starych płytach znajduję programy komputerowe, które archiwizowałem, bo wtedy były ważne. Dziś nie mają żadnego znaczenia. Znajduję też efekty mojej pracy na komputerze – projekty graficzne, skład tekstu kolejnych numerów „Wędrówki”. Wszystko to dziś jest archaiczne.
To wręcz śmieszne. A minęło około dziesięciu lat, „tylko”. Dziś już nie archiwizuję danych na płytach, to nie ma sensu. Na półce, zamiast segregatorów na DVD, mam cztery dyski po 2 terabajty każdy. Na każdym zmieści się 470 płyt DVD (słownie: czterysta siedemdziesiąt). Jeszcze półtora roku temu miałem całe archiwum zdjęć na płytach DVD, w dwóch kopiach, po około 180 płyt każda kopia. Dziś podłączam dysk do komputera i mam wszystkie zdjęcia w jednej chwili.
Właśnie kopiuję 180 filmików o mojej córce, które zaczęliśmy kręcić jeszcze przed jej narodzeniem. Na przykład – badanie USG. Sara macha do nas nóżkami z ekranu. Potem – mnóstwo ujęć – Sara podczas kąpieli, Sara robi to, robi tamto. Wiadomo – pierworodne dziecko. Zastanawiam się, czy będzie kiedykolwiek czas, aby te archiwa oglądać. Czy nie będzie to bolesne. I ma sens tworzenie kopii rzeczywistości w postaci zdjęć i nagrań. Czy przede wszystkim nie powinniśmy pozostać na tym, co pozostało w naszej pamięci?
Jeśli pożyję następne dziesięć lat, to co pomyślę o tych moich dzisiejszych dyskach, które wtedy będą szmelcem? Ale to mniej ważne, co pomyślę. Ważniejsze rodzi się pytanie – dokąd zmierzam? Czy chcę tworzyć kopię rzeczywistości, taki „świat równoległy” do tego, w którym żyję? Czy chcę grzebać się w przeszłości, czy coś to da? Może tak. Przecież oglądam mnóstwo filmów dokumentalnych, dzięki nim przechodziły mnie ciarki, gdy patrzyłem na zbrodnie Stalina czy Hitlera.
To bardzo ciekawe, bo zdaje się, że dzięki technice człowiek tworzy to, o czym zawsze marzył – o możliwości cofnięcia się w czasie.