Sposób na twórczość

Czekając na koniec sobotniej premiery zauważyłem gdzieś tam leżącą gazetę. Otworzyłem, a tam – wywiad z Wiesławem Myśliwskim, pisarzem. I w jego słowach – podobne tropy, które przemykały mi w wyobraźni, gdy stukałem wpis Piszemy wypracowanie. Myśliwski mówi – piszę rzeczy uświadomione oraz te nieuświadomione. Te drugie są nawet ważniejsze od tych pierwszych.

Jakie to miłe – przeczytać u kogoś o czymś, o czym się myślało dzień wcześniej. To dlatego namawiałem córkę, żeby zaczęła pisać nie zastanawiając się zbytnio nad tym, co pisze. Fenomen polega na tym, że sami mamy problem dotrzeć do tego, co jest w nas. I nie tak rzadko zdarza się, że im intensywniej próbujemy tam sięgnąć, im bardziej świadomie, planowo i sukcesywnie, tym trudniej do tego dotrzeć.

Tak więc docieranie do siebie polega na regularnej nieregularności, kontrolowanym braku kontroli, na odwracaniu uwagi od tego, co zbytnio uwagę koncentruje, na myśleniu o czymś innym właśnie po to, by zacząć myśleć o najważniejszym. To jakby celować obok drzewa wiedząc, że właśnie w ten sposób trafi się w drzewo.

Trudno to pojąć? Podam wam przykład. Kilka lat temu montowaliśmy głośniki-tuby na planie scenicznym nowego przedstawienia. Scenograf był nam już znany, również z charakteryzującej go przekory. Do głośników musiały dochodzić kable, a ponieważ miały niebieski kolor, były dość dobrze widoczne. Wiedzieliśmy, że nie spodoba się to scenografowi, z drugiej strony – przemalowanie kabli lub ich ukrywanie kosztowałoby nas wiele pracy.

Normalny i uczciwy sposób polegałby na rozmowie ze scenografem i zapytaniu go, co on o tych niebieskich, świecących kablach, sądzi, w kontekście jego scenografii. Lecz byliśmy pewni, że w ten sposób przesądzimy o odpowiedzi i skażemy siebie na cały dzień mrówczej pracy. Dlatego mój doświadczony w teatralnych bojach kolega zagrał va banque. Gdy scenograf zauważył nasze kable, on powiedział szybko: „my będziemy je jeszcze przemalowywać i ukrywać, tak tego nie zostawimy, bo to paskudnie wygląda”. Na co scenograf: „ale po co, tak jest bardzo dobrze”.

Popatrzyliśmy na siebie porozumiewawczo, a ja poznałem nowy sposób na docieranie do wnętrza duszy artysty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *