Takie sobie narzekanie

Napiszę, co mnie wkurza. To, że ktoś, kto mi zleca robotę, nie zastanowi się dobrze, i każde "robić". Ja robię. Za pół godziny dochodzi do wniosku, że lepiej będzie inaczej, więc robimy jeszcze raz. Za godzinę przychodzi trzecia osoba i mówi – ale przecież jeszcze trzeba to, a tamtego się tak nie da, a rewelacyjnie byłoby, gdyby… I robimy po raz trzeci.

Pół biedy, jeśli chodzi np. o ułożenie bibelotów na półeczce. Gorzej, jeśli czyjąś decyzją uruchamia się cały mechanizm, angażuje łańcuszek ludzi, kontrahentów; zaopatrzeniowcy zaczynają jeździć po mieście i rozpaczliwie szukać materiałów, inżynierowie projektować, kompozytorzy już nucą nowe motywy, a reżyserzy już  mają wizje i je przeżywają. No ale przecież można to wszystko znów zmienić, i to w pięć minut!

Lecz pozostają tego efekty – chaos i wypaleni ludzie, którzy po raz kolejny nie będą się już angażować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *