Dobranoc…

W pół do trzeciej w nocy. Przychodzą na pamięć słowa – sztuka to przede wszystkim bycie szczerym sam ze sobą. Tak. Bo mimo ogromnych chęci, nie zawsze się udaje. Wymaga jakiegoś specyficznego nastroju, albo wysiłku… Ja wiem czego…?

O tej porze nocy trudno formułować twierdzenia. Zresztą, obiecywałem sobie, że już nie będę ich formułować, bo i tak są uproszczeniem, nie odzwierciedlają prawdy. Formułować czy nie – o tej porze nocy przychodzą do głowy raczej pesymistyczne. Na przykład – ludzka natura jest słabiuteńka. Dzień za dniem dobrego nastroju może zostać przerwane przez jedno wydarzenie, a raczej – jedną urojoną interpretację jednego wydarzenia.

Albo: mądrość przejawia się w tym, że człowiek wie, kiedy się wycofać. Np. zanim wycofają go inni, zanim się zbłaźni. Albo – kiedy dokonał już dzieła i po prostu przestaje być potrzebny. I jeszcze sztuką jest cieszyć się z tego, patrząc, jak to coś rozwija się i idzie naprzód samo, bez mojego udziału, który byłby może i nawet szkodliwym.

Albo: tory relacji międzyludzkich idą swoim własnym trybem. Raczej są przewidywalne. I spełnia się to, co piszą w książkach. Czy tego chcesz czy nie, czy bronisz się rękami i nogami, czy coś wydaje ci się tragedią, jeśli nastąpi. I następuje, i tragedia też się staje czymś powszednim… Podobnie jak marzenia powszednieją.

Jak ogromnie jesteśmy uzależnienie od innych. Kolejna pesymistyczna myśl, o w pół do trzeciej w nocy. Można się na nią wściekać, można jej zaprzeczać, i zapierać się znów nogami i rękami, ale ona powraca – ta myśl, to przekonanie, i bezsilność z nim związana.

I jeszcze: z tak wielu rzeczy nie zdajemy sobie sprawy, dopóki nas nie dotkną.

Pewnie śpicie teraz. Choć jest to noc z soboty na niedzielę, i moglibyście trochę poszaleć i nie spać. Ale macie dzieci, rodziny, jutro obowiązki, albo padliście już kilka godzin temu na twarz, i to wcale nie z powodu wypitego C2H5OH, tylko zwyczajnie – po praniu, prasowaniu, gotowaniu, sprzątaniu, przewijaniu dziecka, zmiany pościeli, bo się posikało (to ja, ale ja nie śpię)….

To niesamowite, jak wszyscy jesteśmy blisko siebie. Mentalnie. Nawet, jeśli przestrzegamy społecznych zasad separacji jednych od drugich, jeśli nie umiemy się zachować i podziękować za zwolnione miejsce w autobusie, nawet jeśli jesteśmy mrukami i obrażalskimi i pokazujemy mimo woli albo przy udziale woli, że mamy innych gdzieś…

Dokonało się. To coś, co nie pozwalało mi zasnąć, opuściło mnie. Dobranoc…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *