Jadąc dziś busem do pracy, stałem na wysokości trzeciego rzędu. Przede mną naliczyłem dziesięć stojących osób, ten najbliżej kierowcy – wisiał nad nim i miałem wrażenie, że we dwóch prowadzą pojazd. Ale pomyliłem się w obliczeniach, bo na którymś przystanku wysiadła matka z dwoma małymi chłopcami, których zupełnie nie widziałem.
Wziąłem wreszcie aparat i zacząłem robić zdjęcia w busie. Nikt nie miał nic przeciwko, ludzie tylko dyskretnie odwracali głowy, co akurat było mi na rękę. Wysiadłszy na RDA w Krakowie nie przestałem fotografować…
Reportaż możecie zobaczyć tutaj.
Jeden kadr z reportażu – dylatacja czasu spowodowana efektem relatywistycznym podróży (zgodnie z teorią A. Einsteina).