Dwadzieścia groszy

– Natura obdarzyła mnie zdolnością analitycznego
myślenia, ale jednocześnie – ogromnymi możliwościami odczuwania, tak
siebie jak i ludzi wokół. No i to nie daje mi spokoju.

Stałem
pod wiatą miejskiego przystanku, osłonięty od słońca, wtulony w kąt. Nie
chciało mi się ruszać, nawet wtedy, kiedy usłyszałem ten mamrot,
przeciskający się przez szczeliny wiaty. To był ktoś po drugiej stronie.
Nie bardzo wiedziałem skąd, bo tam niskie ogrodzenie, oddzielające
chodnik od krakowskich Plant.

– Nie można całkowicie
zrozumieć innego człowieka. Kolejne pytania i odpowiedzi dotykają coraz
subtelniejszych i wymykających się spod opisu części duszy. Poza tym –
zmieniamy się, czasem z dnia na dzień. Jedno pytanie może komuś otworzyć
drzwi objawienia, zrozumienia czegoś, a wtedy nie będzie nigdy jak
przedtem. Tak więc ktoś, kto twierdził coś wczoraj, dziś może twierdzić
już coś innego, a to dlatego choćby, że wczoraj wieczorem zadaliśmy mu
pytanie, którego on sobie nigdy nie zadał.

Od dzisiaj mam ważny
bilet miesięczny na jedną linię tramwaju. Ale chodzi mi tylko o przejazd
między dworcem a miejscem pracy. Dokładnie – o dwa przystanki.
Wypróbuję przez miesiąc, bo chodzenie z tym ciężkim plecakiem, choć
miało przypominać moje dawne wyprawy górskie, jednak jakoś mi nie służy.
Niewidzialny mamrot kontynuował:

– Patrzysz na kogoś i oceniasz, nawet nie jego, ale to, co mówi. Budujesz profil osobowości
po to, aby wiedzieć, czego się spodziewać na przyszłość. Wydaje się, że
widzisz jego tendencje, odruchy. Ale czy naprawdę dobrze widzisz i
oceniasz? Czy np. to, co ktoś mówi o sobie, nie jest przesadzone, bo np.
akurat on ma tendencję do zwiększonego samokrytycyzmu? Może to dobry
człowiek, a przedstawia siebie jako tyrana, bo wyolbrzymia swoje wady…
Czy to w ogóle możliwe? Albo jeśli mu to powiesz, to stanowczo
zaprzeczy, tym bardziej, że urażony i bezbronny, bo poczuje że
przejrzałeś go na wylot… A może to ty się mylisz zupełnie? Może wcale
nie przejrzałeś go na wylot i nie czuje się urażony i bezbronny, a twoja
pewność jest głupotą… Albo jest na tyle miękki, że chce się szybko
przystosować, by uniknąć krytyki, podtrzymać akceptację.

Chyba
jednak dziś pójdę piechotą… Ładna pogoda, warto się przejść. Trudno,
pojadę jutro. Ruszam z przystanku, gdy wyrasta jak spod ziemi nieogolona
twarz.

– Przepraszam, mogę zapytać?
A ja już wiem, o co.
– Spieszę się.
– Przepraszam, ale mnie chodzi tylko o… dwadzieścia groszy.

Nie mogę, spieszę się – myślę, że przecież mam plecak na sobie, a w
plecaku portfel, nie będę go zdejmował i otwierał tylko po dwadzieścia
groszy.
– Kolego, brakuje mi tylko dwudziestu groszy. Mógłbyś poratować?
– Nie mogę.
Jegomość
zostawia mnie na chodniku, a ja po przejściu kilkudziesięciu kroków
zdaję sobie sprawę, że to chyba ten sam głos, który słyszałem przez
ażurową ściankę przystanku.

Lekarzu, ulecz sam siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *