Zbędny

Tramwaje – gąsienice, pełznące przez miasto, przeciskają się starymi uliczkami; na szerokich arteriach – swobodne… I milczące, ich dzwonki nie mówią przecież. Czy w swoich brzuchach coś niosą? Pełznąć przeznaczeniem, chłodem.

Zagubiony w zbożu. Zagubiony wśród ulicznych sygnalizatorów. To raczej dziwne, a częstsze. Jestem zbędny, wolę być zbędny wśród kłosów. Wśród nich nigdy nie jestem zbędny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *