Pisać, nie dopisując do końca

Jak pisać? W muzyce wydaje się to takie proste – dotknąć klawiszy albo strun, i już – to, co męczy wewnątrz, wypływa, uwalnia duszę. Słowa dla mnie – toporne.

Pisać, ale bez konkluzji, wniosków. Być w drodze, nie docierać do czegokolwiek. Snuć opowieść jak przekładając między palcami koralik za koralikiem, ich następstwo ułoży się w coś… może… To może może wywoła jakiś wniosek u kogoś czytającego, ale nie czekać na niego, nie liczyć. Oto sposób; sposób roboczy, tak na chwilę, na początek, na wyrwanie się z oczywistości, które przestały mi coś mówić, znaczyć.

Napiszesz wniosek, a tu pojawia się od razu anty-wniosek. Stwierdzisz, ale po chwili myślisz, że stwierdzić można też coś przeciwnego. Trzeźwo patrząc – każde zdanie ma swoje anty-zdanie, i tylko chyba silny stan emocjonalny pcha nas do kategorycznych opinii, które, tylko wtedy, wydają się tak oczywiste.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *