Zakląłem wczorajszą notką tę odwilż. Przyszła z rana, zapowiedziana czerwonym wschodem słońca ponad dachami domów jednorodzinnych, rozciągających się po drugiej stronie ulicy. Czerwonego wschodu nie widziałem dawno, ach! Zapowiedź wiosny?
Przed południem woda zaczęła kapać z gniazdka elektrycznego w kuchni. Już wcześniej pousuwaliśmy prawie wszystko z parapetu, a teraz – to gniazdko. Wujek elektryk poradził, żeby go wykręcić i tak zostawić, przynajmniej nie będzie zwarcia. Kropelki wody pojawiały się na kablach i skapywały wprost do podstawionego na podłodze kubka.
Ha, o remoncie dachu pisałem, chyba, przed rokiem. Nie chciałbym o tym pisać znów za rok.
Zapach śniegu topniejącego na zwykłej ziemi, nie na żadnym bruku, asfalcie itp. Czy w dużym mieście da się go poczuć?