Znów niedobrze. W niedzielę wieczorem, w pracy, odebrałem telefon. Przyjaciele w szpitalu, najgorzej z najmłodszą… Siedziała z tyłu, siła uderzenia była tak duża, że patrząc na zdjęcia, trudno uwierzyć, że to było auto typu kombi. Skręcali w lewo na skrzyżowaniu, z tyłu najechał autobus. Tyle dobrze, że koła osobówki nie były skręcone w lewo, i auto nie dostało by się pod nadjeżdżających z przeciwka. Kierowca przy uderzeniu stracił przytomność, ma wstrząs mózgu. Dziewczyna siedząca z tyłu – połamaną w kilku miejscach miednicę, pękniętą czaszkę i złamaną szczękę, krwiak mózgu, zerwane kręgi. Jest ciągle nieprzytomna i lekarze jeszcze nie potrafią powiedzieć nic o jej przyszłości. Wypadek zdarzył się prawie na oczach ich rodziców, którzy jechali przed nimi i wcześniej skręcili w lewo.
Pierwszej pomocy udzielił zespół karetki, która właśnie przejeżdżała. Mieli co prawda pacjenta, ale nie w tak dramatycznym stanie. Pewnie temu możemy zawdzięczać, że Paulina jeszcze żyje…
Piszę o tym tak dokładnie, bo przede wszystkim jest to dla mnie przestroga. Uderzenie było potworne, to nie jakaś stłuczka, w której ktoś "nie wyhamował". Tutaj autobus albo jechał bardzo szybko, albo kierowca się dramatycznie zagapił. Droga w tym miejscu prowadzi po pagórkach, ale nie takich, aby ograniczały widoczność do mniej niż 150 metrów. Zdjęcia pokazują, że szosa jest sucha. Skręcający czekali przez chwilę, więc nie był to nagły manewr skrętu w lewo, zresztą przed nimi skręcił samochód ich rodziców. Wiele wskazuje na to, że było to jakieś koszmarne niedopatrzenie, zagapienie.
Tego najbardziej się boję – że jadąc nie popatrzę na drogę, zapomnę coś sprawdzić w lusterku, popatrzeć w lewo lub w prawo. Albo po prostu pomyślę sobie o niebieskich migdałach. Zresztą sporo groźnych sytuacji powstaje właśnie wtedy, kiedy "w niewłaściwym momencie" popatrzy się w lusterko, albo chce zmienić stację radiową…
Uważajcie, ludzie, uważajcie…
Zdjęcia pochodzą z portalu mojawieliczka.pl, gdzie została umieszczona notka o wypadku