Lekarz wydolny… jeszcze?

Kilka dni temu napisałem: "Wczoraj – w poczekalni naszej pani doktor, godzina 21:40. Pani doktor
od 8 rano bada małych pacjentów. Wieczorem przyjmuje w domu."
A oto słowa człowieka "z drugiej strony".

Znam to. W domu nie przyjmuję. Ale dyżuruję tu i tam. W
poniedziałki po południu jestem w przychodni państwowej, a w niedziele
często mam całodobowy ambulatoryjny dyżur. W poniedziałki rano jeszcze
"znęcam się" nad pacjentami w firmie prywatnej. Powstaje zaraz szereg
pytań:

a) ogólnych: czy ja w poniedziałek wieczorem po niedzielnym
dyżurze jestem wydolnym lekarzem? Czy pani doktor przyjmując wieczorem
jeszcze o 22 a pracując od rana z dziećmi (! – ważny detal), jest
jeszcze wydolnym lekarzem?

b) bardziej szczegółowych, osadzonych w kontekście:

– czy lepiej przyjmować "ile się da", ale dzięki temu w ogóle jest
jakikolwiek lekarz do którego można się dostać (zmęczony, może
popełniający błędy, ale właśnie- JAKIKOLWIEK obecny), czy uznać, że
trzymamy się standardów jakości – ale wtedy raz i drugi i tu i tam nie
dostanie się ktoś do ŻADNEGO lekarza, bo go nie będzie?

Pytanie aktualne zwłaszcza teraz. Kilka czynników: ogólny i
narastający niedobór lekarzy. Sezon infekcyjny – w tym choroby i
absencje lekarzy też! Co mam ja i moi koledzy wybrać? W domu też mam
chore dzieci – powinienem więcej pomagać żonie. Z drugiej strony,
obecnie tylko ja zarabiam. Z trzeciej strony – mam wielu pacjentów, a
kolegów lekarzy na zastępstwa mało albo wcale. Z czwartej strony, gdy
przemęczony popełnię błąd, to to iż przyjmowałem więcej pacjentów
będzie ŚWIADCZYĆ PRZECIWKO MNIE, niestety i prokurator, który równie
chętnie by mnie oskarżał o nieprzyjęcie kogoś, gdyby temu komuś
nieprzyjętemu coś się stanie, w razie błędu tak samo chętnie powie mi
iż właśnie przyjmowanie wszystkich było niewłaściwe i do błędu się
przyczyniło. (…)

Zdrowia WSZYSTKIM nieodmiennie życzę i pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *