Teatralne westchnienia

Czy ja znam się na teatrze? Z pewnością się nie znam. Jednak, z czasem, pewne sprawy stają się dla mnie tak oczywiste, że aż boli, kiedy najwyraźniej nie są wyraźne dla tych, którzy na teatrze znać się powinni. Więc dziś garść uwag i refleksji, może wcale nie słusznych, ale za to zdecydowanie wyrażonych. Bo czasem wzdycham… ech…

1) Aktor na scenie nigdy nie powinien być naturalny – taki jak w życiu poza sceną. Tzw. granie naturalne, prawie zawsze w przypadkach, które obserwuję, staje się w najlepszym razie występem kiepskiego gimnazjalnego teatrzyku. Na scenie zawsze obowiązuje pewien kunszt – podawania teksu, poruszania się, traktowania przestrzeni scenicznej. Według "melodii" tekstu, rytmu zdarzeń scenicznych – nie tylko samego tekstu, ale wszelkich zdarzeń na scenie. Musi istnieć pewna wykwintność, nie zaistniejąca bez wysiłku. Bez niej aktorstwo to amatorszczyzna.

2) Głównym wyznacznikiem gry scenicznej nie jest odbiór przez widzów. Granie "pod publiczkę", szczególnie w komediach, farsach, staje się smutnym, godnym pożałowania kuglarstwem. Stwierdzenie "skoro się śmieją, to jest dobrze" to odmiana scenicznego populizmu, prowadzącego na manowce i sprowadzającego aktora do roli opowiadacza dowcipów w kabarecie.

3) Aktor powinien kroczyć przynajmniej pół kroku przed widzami – powinien choć w minimalnym stopniu skłaniać ich do przyspieszenia myśli, koncentracji, powinien zaskakiwać, być przynajmniej pół poziomu wyżej niż ci, przed którymi gra. Powinien podnosić widzów na wyższy poziom.

4) Prawdziwość gry aktorskiej wynika z bogactwa osobowości, która jest rozwijana na bieżąco. Bez rozwoju osobowości nie ma prawdziwego aktorstwa, które opiera się na przekazie rzeczy ludzkich. Bez względu na to, czy jest to dramat czy farsa.

5) Farsa jest jednym z najtrudniejszych sztuk teatralnych. Tylko najlepsi potrafią się z niej odnaleźć, cała reszta to:

a) udawacze, z jednej strony dumni z tego, że potrafią skłonić widzów do śmiania się, a z drugiej strony nie przykładający się zbytnio do jej zagrania

lub
b) kontestatorzy farsy – uznający ją za "byle co" w sztuce teatralnej, zadzierający nosa, że "nigdy się nią nie splamią", ewentualnie "zagrają, bo muszą z czegoś żyć".

6) Życie sceniczne zawiera w sobie rodzaj walki – z samym sobą, z nastrojami i charakterami innych, z ich wizją. Fascynujące, kiedy reżyser potrafi ułożyć tę niejednoznaczną, ludzką układankę, w sensowną całość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *