Przeglądam reportaże na stronie VII Photo Agency, jednej z najlepszych agencji na świecie. Konkretnie – reportaż
Donatella Versace Laurena Greenfielda. Zdjęcia gwiazd na bankiecie – mówiąc w skrócie. Czym się one wyróżniają? Po prostu zwykłe zdjęcia z imprezy, oczywiście pomijając osobistości, które na nich się pojawiają. Znów są to zdjęcia, które np. na zwykłym, internetowym forum fotograficznym zebrałyby najgorsze noty. Sławni ludzie złapani w momentach, w których właśnie połykają przekąski, są odwróceni tyłem do obiektywu, gdy widać niedoskonałości ich ciała, tak skrzętnie ukrywane podczas żurnalowych sesji.
Przeglądam zdjęcia z Darfuru. Zdjęcia są piękne, chociaż przedstawiają dramatyczną sytuację. Zastanawia mnie ten kontrast wobec reportażu o Donatelli Versace. Z pewnością jest to widać tutaj interpretację fotoreporterów, którzy z sympatią odnoszą się do mieszkańców Darfuru, natomiast z rezerwą opowiadają o gwiazdach mody. Ale w reportażu z Darfuru widać pracę fotografa – czasem stosowanie trochę zbyt prostych środów, jak np. destabilizacja horyzontu. Dbałość o kompozycję kadru zdradza, jakby fotograf bardziej interesował się wyglądem swoich zdjęć niż losem bohaterów. Czy punkt ciężkości nie jest zbyt przesunięty? To problem pojawiający się w ostatnich konkursach World Press Photo.
Donatella Versace Laurena Greenfielda. Zdjęcia gwiazd na bankiecie – mówiąc w skrócie. Czym się one wyróżniają? Po prostu zwykłe zdjęcia z imprezy, oczywiście pomijając osobistości, które na nich się pojawiają. Znów są to zdjęcia, które np. na zwykłym, internetowym forum fotograficznym zebrałyby najgorsze noty. Sławni ludzie złapani w momentach, w których właśnie połykają przekąski, są odwróceni tyłem do obiektywu, gdy widać niedoskonałości ich ciała, tak skrzętnie ukrywane podczas żurnalowych sesji.
Jakim fotografem,
trzeba być – z jaką pozycją – aby móc pokazać takie zdjęcia…Przeglądam zdjęcia z Darfuru. Zdjęcia są piękne, chociaż przedstawiają dramatyczną sytuację. Zastanawia mnie ten kontrast wobec reportażu o Donatelli Versace. Z pewnością jest to widać tutaj interpretację fotoreporterów, którzy z sympatią odnoszą się do mieszkańców Darfuru, natomiast z rezerwą opowiadają o gwiazdach mody. Ale w reportażu z Darfuru widać pracę fotografa – czasem stosowanie trochę zbyt prostych środów, jak np. destabilizacja horyzontu. Dbałość o kompozycję kadru zdradza, jakby fotograf bardziej interesował się wyglądem swoich zdjęć niż losem bohaterów. Czy punkt ciężkości nie jest zbyt przesunięty? To problem pojawiający się w ostatnich konkursach World Press Photo.
Najbardziej przeszkadzają mi "ładne kadry", które opowiadają o wcale nie przyjemnej sytuacji. To sprzeczność. Presja na fotografów jest ogromna – przedstawiany przez nich świat ma być "ładny", bez względu na to, jaki jest naprawdę.