Różnie myślimy o Bogu. Raz dziękujemy mu w chwilach wielkiej radości, szczęścia. Innym razem nie myślimy o Nim zbyt często. Czasem zastanawiamy się czy istnieje, pomimo dowodów, które kiedyś były dla nas oczywiste. Są chwile, kiedy błagamy Go o pomoc albo prosimy o radę, w chwilach dramatycznych, na rozstajach dróg życia, wtedy, kiedy nagle Go potrzebujemy.
Czy ktoś, kto rzadko pamięta o Bogu, ma prawo prosić Go o pomoc albo radę, gdy wreszcie poczuje się bezradny i mały…? Nie ma prawa – łatwo powiedzieć. To brak konsekwencji, instrumentalne traktowanie Jego, wreszcie zwykły brak klasy.
A jednak, chyba nawet w takich chwilach, On jest skłonny choć w części nas wysłuchać… Choć trochę pomóc, nawet za to niedowiarstwo, chłód, którym czasem Go traktujemy, może zapomnienie…
Jest bardziej cierpliwy, wyrozumiały, niż na to zasługujemy…. Wierzę w to… Mam nadzieję…