Ile można chcieć?

Ile można chcież od życia? Można chcieć ile się chce. Chcenia nikt mi nie zabroni, nie ograniczy – choćby w więzieniu. Chyba, że zrobię to ja sam, szukając wreszcie chwili prostego spokoju.

Dni od mojego ostatniego wpisu przemknęły jak… jakby ich nie było. A przecież tyle się zdarzyło… Spokoju… trochę spokoju… chcę. Spokoju, po którym znów będę gonił… aż do następnego błagania o spokój.

Bezmyślna walka, nawet jeśli o rzeczy słuszne i dobre, a jednak bezmyślna – prowadzi do utraty świadomości, do życia, które mija jak z bicza strzelił. A przecież najważnieszym naszym skarbem jest właśnie świadomość.

Koniec filozofowania na teraz. Wyglądam przez okno – zimowe drzewa, nie całkiem nagie, bo posypane śniegiem, ogrzane wyglądającym lekko zza chmur słońcem. Kawałki niebieskiego nieba – tak banalny widok, a przecież cieszy. Zwłaszcza po wczorajszej mglistej pogodzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *