Dawno nie pisałem scenariusza, a nie pisałem scenariusza w takim rozmiarze i do takiej formy – dokumentalnej. Przecieram szlaki, to boli. Tępy ból gdzieś nad żołądkiem oraz w środku czaszki. Odruch ucieczki – robić wszystko inne – segregować śmieci, przeglądać stare ubrania, porządkować garaż, wieszać pranie i nastawiać nowe – byle nie pisać scenariusza. Czy trzeba zadać gwałt sobie, czy raczej przeciwnie – uspokoić się – żeby pisać? Może zmuszać się na spokojnie?
Bzdura! Nie zmuszać się, tylko poczuć przygodę. Przypomnieć tamte momenty gorącego lata w blaszanej furgonetce pędzącej od sklepu do sklepu, od warsztatu kowalskiego do introligatora, zbierającej okruchy przyszłej wystawy. Wystarczy poczuć i nie wieszać już prania ani nie robić porządków. Usiąść przed klawiaturą i przelać wizję na ekran.