Skończyłem artykuł!

Po ponad dwutygodniowej pracy miło mi ogłosić publikację
tekstu o leczeniu ortodontycznym dzieci niepełnosprawnych. Ostatecznie
tekst zamieścił portal mmKrakow.pl
. Trochę jednak o walce z jego zamieszczeniem zamierzam napisać tutaj, w którejś z następnych notek.


Mała Julia, pacjentka Krakowskiej Poradni Stomatologicznej, fot. Piotr

Artykuł można przeczytać również na moim blogu fotograficznym Patrz!.

Paulina

To bohaterka notki Trudno wyrazić…, siedziała z tyłu w samochodzie osobowym, gdy najechał na niego autobus. Od 27 grudnia jest poprawa. To znaczy, że słyszy i widzi, odpowiada natomiast mrugnięciem oczu oraz ledwo dostrzegalnym ruchem palców. Cóż więcej można napisać… Macie wyobraźnię, to spróbujcie sobie wyobrazić uczucia kochających rodziców, mnóstwa przyjaciół i znajomych. Dziś w szpitalu była do niej kolejka, musieliśmy odczekać aby ją odwiedzić… Gdyby można było siły tych wszystkich ludzi połączyć…

Reklama i bezsilność

Znów jestem przeziębionym banitą. Na pociechę – śpię w pokoju, gdzie mogę słuchać radia. Gdy w nocy przyszła do mnie Ioana, na Dwójce grali akurat Lutosławskiego. Zapytała:
– To jest straszne. Nie boisz się?
– Tak, straszne i boję się. Ale piękne, dlatego również, że straszne.

Ale ja w zasadzie nie o tym. Jaki ciekawy fragment o zazdrości w kontekście obrazu, reklamy i… człowieka oczywiście:

Bycie kimś godnym zazdrości jest formą samopotwierdzenia się jednostki. Ściśle zależy od tego, by nie dzielić swojego doświadczenia z tymi, którzy mają ci zazdrościć. Jesteś celem ich zaciekawionych spojrzeń, sam jednak nie zwracasz na nikogo uwagi – gdybyś to robił, natychmiast stałbyś się mniej godny zazdrości. Pod tym względem osoby, którym się zazdrości, przypominają urzędników: im bardziej są bezosobowe, tym większy wydaje się – a iluzji tej ulegają zarówno one same, jak i inni – zakres ich władzy. Ich siła tkwi w ich domniemanym szczęściu, podobnie jak siła biurokraty w jego domniemanym autorytecie. Tu leży przyczyna owego nieskoncentrowanego na niczym, nieobecnego spojrzenia postaci uosabiających blichtr, występujących w obrazach reklamowych. Patrzą one ponad
zazdrosnymi spojrzeniami widzów, znajdując w nich samopotwierdzenie.


John Berger, "Sposoby widzenia", Fundacja Aletheia, Warszawa 2008


Berger pisze dalej, że reklama wzbudza dysonans pomiędzy stanem obecnym człowieka a tym, który chciałby osiągnąć poprzez skorzystanie z reklamowanego produktu. To jest wręcz zazdrość do samego siebie – takiego, jakim byśmy byli, gdybyśmy kupili to, co oferuje reklama. Ogrom ludzi wiedzie życie podporządkowane uczuciu zazdrości, a nie mogąc jej zaspokoić – również uczuciu bezsilności. Zniwelować ten dysonans można "działaniem lub codziennym doświadczeniem", ale jeśli to się nie udaje, to jednostka ucieka w… marzenia, "olśniewające syn na jawie".

Dlatego właśnie reklama ciągle ciała – również wobec tych, którzy nie mają szans na skorzystanie z prezentowanej oferty.