Przerażające

Jestem w momencie, w którym zmienia się mój sposób patrzenia na Internet. Po niedawnym odkryciu oszustwa na stronie internetowej fotoradary24.pl (już nie istnieje), o czym napisałem tutaj, dziś, znów na stronie TOK FM znalazłem reklamę: "Wychowująca Mama Zarabia 6787,85zł Miesięcznie W 1 Godzinę Dziennie Bez Wychodzenia Z Domu".

To jest przerażające…. Poszedłem za tym linkiem i zobaczyłem, w jaki sposób wykorzystuje się ludzką naiwność, brak doświadczenia, nieszczęście, również najnowszą technologię internetową, by wyłudzić pieniądze. Strona, do której podałem link, to wydmuszka. Sprawia wrażenie portalu z wiadomościami, ale tam nic nie ma oprócz paru tekstów. Strona kieruje do kolejnej strony, na której bezpardonowo, kłamliwie żeruje się nie tylko na ludzkiej chęci zarobienia pieniędzy nic nie robiąc, ale i na ludzkim nieszczęściu. To jest ohydne, po prostu trudno w to uwierzyć, że skala kłamstwa i świństwa może być aż taka i tak wyeksponowana publicznie – reklamująca się na portalu jednej z najlepszych polskich rozgłośni radiowych…..


Rady wynikające z mojego doświadczenia

1. Widząc ofertę zastanów się, czy jest ona prawdopodobna. Np. głupotą byłoby wierzyć, że bazę zdjęć z fotoradarów ma w swoich zasobach jakiś portal i udostępnia wszystkim, którzy tego chcą.

2. Obejrzyj dobrze stronę internetową – klikaj na różne linki i patrz, co tam jest. Popatrz na adres na pasku przeglądarki www. Poszukaj ukrytych tekstów – małą czcionką, o kolorze zbliżonym do tła. Można w tym celu zaznaczyć myszą duży obszar, wtedy tekst niewidoczny często staje się widoczny.

3. Znajdź informację o siedzibie firmy – gdzie ona jest, czy dane są kompletne, czy np. można zadzwonić; w razie poważnych spraw koniecznie trzeba zadzwonić.

4. Przeczytaj regulamin! To jest nieodwołalna konieczność. Często w regulaminie widać całą mistyfikację.

5. Nie nabieraj się na to, że produkt możesz zwrócić. Jak w opisywanym przeze mnie przykładzie – warunki zwrotu produktu oraz gotówki są tak ustawione, że praktycznie nie masz szans ich spełnić.

Dżungla…. Prawo silniejszego (intelektualnie i emocjonalnie, już nie: fizycznie)…

Ankieta retoryczna

Gdybyś w wyborach na wodza państwa miał do wyboru wymienione niżej
osoby, to na jaką z nich Z PEWNOŚCIĄ byś NIE głosował, oraz BAŁBYŚ się
jej jak ognia, włącznie z rozważeniem scenariusza opuszczenia państwa:

– łapówkarz


– nieudacznik

– chamski, nieokrzesany choleryk

– skazany prawomocnym wyrokiem

– kłamca lustracyjny
– marzyciel

– nepota

– niekompetentny dyletant

– kompletny dureń

– paranoik

Odpowiedzi nie trzeba nigdzie wysyłać, głosowanie pozostaje ściśle tajne, a o jego wynikach dowiecie się wkrótce.

Kierownik

Kluczową sprawą na stanowisku menadżera jest świadomość płynącego czasu. Ależ! To jest kluczowa sprawa na każdym stanowisku. Lecz w przypadku kierownika, który jako swoich "narzędzi" używa ludzi, dość łatwo przeoczyć nieubłagane zjawisko polegające na tym, że człowiek, na wykonanie polecenia, potrzebuje czasu. I że ten czas jest uzależniony od wielu czynników – nie tylko od jego chęci do pracy, zaangażowania, zdolności, umiejętności i wiedzy.

No i można odnieść wrażenie, że kierownik, skoro uważa, że wydał polecenie, to uważa, że ma to być zrobione od razu, zaraz, już teraz. A ponieważ tego czegoś po prostu nie da się zrobić "na już", kierownik jest zdenerwowany, zawiedziony, i często zły na pracownika. To tak, jakby mieć pretensje do tokarki, ze w ciągu godziny nie chce wytoczyć tysiąca śrub kolejowych, albo do ciężarówki, że nie przejedzie przez Kraków w ciągu piętnastu minut.

Niestety mówię to też do siebie, bo sam jestem jakimś tam kierownikiem, choćby  najniższym z możliwych. Lecz to jest właśnie cały majstersztyk – na ile wcześniej zacząć przedsięwzięcie, aby zakończyć je na czas, bez rwania włosów z głowy na finiszu, i jeszcze z zachowaniem marginesu na nieprzewidziane trudności?

Zwycięstwem jest przegrać


Tekst, którego autorem jest Jarosław Makowski, opublikowany w Magazynie Gazety Wyborczej 24-25 marca 2012, poruszył mnie na tyle, że jego fragmenty chcę tutaj przytoczyć.

…katolicyzm otwarty, jako jedyny autentyczny sposób przeżywania chrześcijańskiej wiary, musi pozostać marginesem Kościoła. Nigdy nie będzie to nurt, który popieraliby biskupi, gdyż rezygnuje z władzy. Nigdy nie będzie stała za nim żadna siła polityczna w postaci partii, gdyż jego polityką jest Dobra Nowina, a nie "Dobra Ustawa". Nie będzie miał za sobą silnych i wpływowych mediów, gdyż nie tyle chce indoktrynować ludzi, ile głosić Ewangelię. (…)

…katolicyzm otwarty jest "katolicyzmem słabym". Cóż w tym przypadku znaczy "słabość"? Ano to, że odrzuca się świadomie hierarchiczną władzę kościelną i polityczną. Że mówi się "nie" przywilejom i apanażom. Że wyrzeka się triumfalizmu. Że rezygnuje się z potępień.

…co powiedzieć o misji Jezusa, która kończy się przecież spektakularną klęską? Św. Paweł: "Moc w słabości się doskonali". I dlatego dla Jezusa nie tyle liczy się przemoc, co niemoc. Nie tyle władza, co służba. Nie tyle prawda, co miłość. Nie tyle sukces, co pokora. Nie tyle zwycięstwo, które oznaczać będzie triumf w oczach ludzi, co porażka, która będzie oznaczać zwycięstwo w oczach Boga.

I dlatego Kościół instytucjonalny boi się ja diabeł święconej wody "porażki" w znaczeniu, które nadał jej Jezus. Bo Kościół za wszelką cenę chce być po stronie tzw. zwycięzców, tu i teraz. Chce być po stronie tych, którzy tu i teraz mają rację. tu i teraz chcą praw i przywilejów, tu i teraz chcą cieszyć się uznaniem i prestiżem, tu i teraz pomnażają bogactwo. (…)

…Kościół dorósłby do Ewangelii, gdyby idąc za radą, jaką dał bogatemu młodzieńcowi Chrystus, pozbył się swojego bogactwa. Rozdał je biednym i poniżonym. Gdyby, co byłoby rzeczywistym skandalem w oczach świata, poniósł w sposób ostateczny "bankructwo". Przegrana Kościoła w oczach świata byłaby ostatecznym jego zwycięstwem w oczach Boga!

Powiecie, że to marzenia ściętej głowy? Jasne. Dlatego Kościół potrzebuje "słabych katolików", którzy po raz kolejny zaświadczą o wiarygodności przesłania ewangelicznego.

Świadkowie Jezusa z Nazaretu od początku stanowili "garstkę". I tak już zostanie. Niestety.

Fantastyczna analiza, myślę że te same mechanizmy pojawiają się, w różnym nasileniu, w każdej większej grupie chrześcijańskiej, która z czasem rozrasta się do rozmiarów, przy których "należy już" wprowadzić dodatkowe prawa regulujące, "zasady", "ograniczenia", "hierarchię" – a to wszystko w celu utrzymania tożsamości tej większej grupy. Odwieczna jest też tendencja wywyższania sobie widzialnego "przedstawiciela bożego", któremu można by oddawać pokłony. Widzialnej i usankcjonowanej segregacji – na tych lepszych, wyższych, bardziej świętych niż inni…. 

Wrażenia krytyczne

Przeczytałem właśnie recenzję, która wygrała konkurs ogłoszony przez naszą firmę. Tak, tekst jest świetny. Moje wrażenie potwierdza to, co już tutaj kiedyś napisałem – sto razy wolę przeczytać dzieło, albo posłuchać to, co mówi sam twórca, niż przedzierać się przez popłuczyny, jakie pozostawiają po sobie krytycy. Sorry, ale to muszą być popłuczyny, bo krytyka, choćby doszła do mistrzostwa, istnieje tylko dzięki dziełu (choćby temu najbardziej prymitywnemu, a może właśnie dzięki niemu). To są popłuczyny z definicji, krytyka nigdy nie przerośnie dzieła, co najwyżej będzie mu do pięt dorastać. Wszelkie starania – erudycyjne, analizujące, syntezujące, nawiązujące, dystansujące i tak dalej – to stawianie babek w piaskownicy.

Przyszła mi do głowy myśl, że przemawia przeze mnie zazdrość. Tak, to jest wyjście z tej sytuacji! Z pewnością przemawia 🙂

Idealne

Maryl Streep otrzymała Oscara za rolę Margaret Thatcher. "Rola genialna", jak usłyszałem w radiu. Coś mnie tknęło. Może dlatego, że chwilę wcześniej w tym radiu był blok reklamowy, który namawiał do kupna niezawodnej pasty na krwawiące dziąsła, i gwarantującej efekt maści na żylaki itp. Chodzi mi o nagromadzenie, w otaczającej mnie rzeczywistości, przymiotników "genialny", "gwarantujący", "niezawodny".

Ciekawe, że aby zobaczyć rolę Maryl Streep, nie muszę w zasadzie nigdzie jechać, o nic się starać. Niesamowite, że w ogóle wiem o niej, bo jeszcze sto, sto pięćdziesiąt lat temu nie miałbym o niej pojęcia. Przypominam tu sobie Pamiętniki Paderewskiego, gdzie pisze, jak ludzie np. w Argentynie jechali cały dzień specjalnie zorganizowanymi pociągami z dalekich głębin kraju, by posłuchać jego koncertu. Dla tych ludzi była to wyprawa, którą pamiętali na całe życie.

Niesamowite jest to, jak nasz świat jest wypełniony niemal idealnymi wytworami ludzkiej twórczości i jak stosunkowo łatwo jest mieć do nich dostęp (oczywiście tym, którzy w miarę nadążają za biegiem cywilizacji). Mam wrażenie pewnego przesytu tych "ideałów" (oczywiście tych deklaratywnych). Lecz przecież nie deprecjonuję tego, że ktoś wkłada w dzieło całe doświadczenie swojego życia oraz ogromne zaangażowanie. Tylko czasem jakby brakowało mi "zwykłości". 

Nie dawajcie się nabierać :-)

Na moją skrzynkę mailową otrzymałem propozycję wypełnienia testu zawodowego "Zobacz jaki zawód do Ciebie pasuje!".

Muszę zaakceptować regulamin, więc go czytam. I okazuje się, ze w
trakcie wykonywania testu trzeba będzie wysłać sms, którego……

Koszt wysłania wiadomości SMS wynosi trzydzieści złotych i
siedemdziesiąt pięć groszy brutto jeśli test rozpocznie się i
zakończy w godzinach 06:00 – 00:00, oraz jeden złoty dwadzieścia trzy
grosze brutto jeśli test rozpocznie się i zakończy w godzinach 00:00 –
06:00.

Świetne prawda….? :-)))))

Dodam jeszcze, że klikanie na link "Przykładowy wynik – zobacz
szczegóły testu" odsyła nas do samego testu i nie pokazuje żadnego
przykładu. Tak więc przykładowy wynik będzie Twoim wynikiem, o ile
zapłacisz smsem. Czyli czy było warto – dowiesz się wtedy, jak
zapłacisz….

Dodam, że na stronie www nie ma ŻADNYCH informacji, kto jest
odpowiedzialny ze "test" – nie ma żadnego telefonu, nazwy firmy zupełnie
NICZEGO oprócz formularza kontaktowego. A to sprawia, że przestaję
wierzyć w jakiekolwiek zapisy na stronie, również te w regulaminie….

Cóż, tak też się zarabia pieniądze …. 

Dobrej środy!

Przyczyna problemów

Rozmawiałem z przyjacielem, który jest psychologiem. Pamiętam z tej rozmowy ważną rzecz. Powiedział, że gdyby zapytać ludzi, czy to, co myślą na temat rzeczywistości i jak ją oceniają – czy to są fakty, to 99% powiedziałoby, że tak. Tymczasem przeważnie tak nie jest. Nasza ocena rzeczywistości mija się z nią…

Udany związek

Do skrzynki pocztowej ostałem reklamę serwisu Stworzeni dla siebie. Oto co widać na pierwszej stronie:

Wielki formularz rejestracji.

Potem – prosto do miłości:
1. Wypełnij profesjonalny test doboru partnerskiego
2. Dowiedz się z kim możesz stworzyć związek
3. Przeglądaj profile potencjalnych partnerów
4. Poznaj osobę stworzoną dla Ciebie!

Pod spodem:
Określenie czego szukamy, naszych oczekiwań i wymagań pomoże odnaleźć właściwą osobę i stworzyć udany związek.

Acha – w samym środku gwiazdka z napisem: "100% gwarancji bezpieczeństwa i jakości". Dalej: Profesjonalny serwis, dopasowane profile. Gwarancja bezpieczeństwa SSL.

Po lewej stronie – zdjęcie obejmującej się pary. Ciekawe, że mają ciemnawą skórę, jak ludzie z południa, taką na przykład ma moja żona. Zastanawiam się – czyżby nie pasowały zdjęcia typowych Słowian? A może chodzi o zasugerowanie związku z obcokrajowcem?

Śmieszne to i żałosne zarazem. Nie ma osoby stworzonej dla mnie ani ja nie jestem stworzony dla nikogo. Tytuł serwisu eksploatuje romantyczną wizję, że gdzieś na świecie istnieje "druga połówka jabłka", że wystarczy ją odnaleźć i już szczęście gotowe. Żadne dopasowanie, w dodatku mierzone internetowym testem, nie gwarantuje udanego związku. To śmieszne dopóki się nie pomyśli, że tak wielu ludzi chwyta się i tego sposobu, żeby nie pozostać samotnym.

Zazdrość motorem

Chyba każdy (oprócz ignorantów) ma chwilę, w której zazdrości innym. Ja, oczywiście, jestem przekonany, że próbując robić wszystko, niczego nie robię dobrze do końca, i, jak to się mówi, do niczego w życiu nie dojdę :-))))).

Takie wrażenie powstaje przy oglądaniu tej animacji 🙂 Ludek z animacji zaczyna żyć swoim życiem i powstaje przeciwko twórcy. Fantastyczne :-)))