Napiszcie Wasze zdanie

Proponuję zabawę w recenzenta. Na moim fotograficznym blogu umieściłem cztery bardzo podobne zdjęcia. Wybierzcie to, które się najbardziej podoba, możecie napisać też dlaczego. Dla mnie będzie bardzo ciekawe przeczytać Wasze opinie. 

Lenie

Odczuwam niechęć do fotografowania, a jeszcze większą – do oglądania zdjęć, jakichkolwiek, moich najbardziej. Niechęć do obrazów ruchomych, przy których mam coś zmajstrować – też mam ogromną. Część mózgu, która się tymi dziedzinami zwykle zajmuje – jest otępiała, ustawia się bokiem, odwraca plecami, ilekroć czuje w powietrzu, że święci się coś z tych rzeczy. Raz nawet zdawało mi się, że krzyczy "nie, nie!", ale ponieważ nie dysponuje ona samodzielnie aparatem mowy, był to raczej język migowy, lecz przeraźliwie wyraźny, nie pozostawiający wątpliwości.

Co zatem robić… Czekać, opylać, udawać, że wszystko w porządku – przed zleceniodawcami. W tym czasie spróbuję jakoś załagodzić, negocjować, dogadać się. Może jakieś Seszele albo Karaiby, tymczasem liczę na szybki opad śniegu – wzorem poprzednich lat – pomagała śnieżna cisza, odmiana otoczenia, ślizgawica; odwracały uwagę, mobilizowały, inspirowały (wy)leniałe neurony, coś się ruszało, coś zmierzało do przodu, gdziekolwiek lub jakkolwiek.

Kocham moje miasteczko

Opublikowałem serię zdjęć Kocham moje miasteczko. Jedna z osób starszych ode mnie, skomentowała, że musiałem mieć trudne dzieciństwo. A ja – zupełnie przeciwnie. Na blogu fotograficznym przeciwstawiłem ostatnio dwa sposoby fotografowania. Jeden prowadzi do zdjęć ładnych, drugi – do odgrzebuje głębsze pokłady wspomnień, nastrojów, wyobraźni.
Mam problem, bo z jednej strony nie bardzo mogę znieść sterylne i/lub plastikowe zdjęcia, dzisiaj wszechobecne. Z drugiej strony – takie zdjęcia przynoszą dochód, i jestem zmuszony je robić. Mój blog fotograficzny ma spełniać funkcję reklamową, w takim razie jak mam się na nim przyznać, że lubię takie oto fotografie, jak ta powyżej lub poniżej? Kto wtedy poprosi mnie o jakąś usługę fotograficzną…?
Graffiti na bocznej ścianie garażu, z wystającymi ponad nim dwiema główkami lamp, a pod nim – złamane, zaschnięte trawy, które kształtem odpowiadają tym lampom. Jest tu symetria, z drugiej stron – kompozycja lekko diagonalna, która dodatkowo, do samego graffiti, daje dynamizm.

Albo to zdjęcie. Brama, czyli jakieś paskudne zamknięcie, w zestawieniu z przestrzenią pól – wolnością, nieograniczeniem. Oba zdjęcia silnie na mnie działają.

Czy coś jest ze mną nie tak? A może już odszedłem od rzeczywistości, zamknąłem się w kręgu własnych, ciasnych, naciąganych upodobań…? Wmawiam sobie, że w tych zdjęciach jest coś, jak 98% artystów jest przekonanych, że ich dzieła są szczytem światowej sztuki…

Wisiorek o kształcie rozety

Bohater jedzie rowerem ulicami jakiegoś sporego miasta. Jedzie rowerem, a przed nim i pod nim – droga wielopasmowa, ze strzałkami skrętów w lewo, w prawo. Trudno poznać jakie to miasto, świta mu tylko myśl, nie wiadomo czemu – Częstochowa. Ale w Częstochowie nie ma takich górek… nieważne. Pomykając tak leciutko przez skrzyżowania i ulice, z wiatrem w uszach i torbą na ramieniu, zbliża się do jakiegoś szerokiego, niewysokiego budynku, stojącego właśnie na pagórku, przecinającego drogę w poprzek. Budynek jest raczej szary, o kształcie krakowskiego "Kina Związkowiec". W pewnym momencie, na pierwszym piętrze tuż nad okalającym budynek daszkiem, otwiera się niespodziewanie dwuskrzydłowe, duże okno. Otwiera je od wewnątrz młoda dziewczyna, rozpościerając ramiona. Dziewczyna wygląda jak Audrey Hepburn, ma włosy spięte z tyłu w kok, ubrana jest w zawieszony na rzemieniu, również rzemienny wisiorek o kształcie rozetki. Bohater, niezmiernie zaintrygowany, jakimś sposobem staje na daszku i zagląda przez okno. Okazuje się, że wewnątrz jest pomieszczenie z ustawionymi skośnie stołami, a między nimi – około czterdziestu młodych kobiet, o różnych figurach, ale wszystkie – zgrabne, ubrane podobnie jak owa "Audrey" – w wisiorki oraz przepaski biodrowe. Są prawie zastygłe w różnych pozach, tworzących, wraz z wnętrzem, idealnie wyważoną, przemyślaną kompozycję. Bohater w mgnieniu oka orientuje się, że jest to plan zdjęciowy, i za chwilę, w otoczeniu asystentów i dziennikarzy, zjawi się sławny fotograf, światowy guru, aby wykonać jedno ze swoich kolejnych, genialnych ujęć. I rzeczywiście, zjawia się mistrz, na wózku inwalidzkim – już stareńki, wychudzony, z siwą brodą, pokrzywiony artretyzmem. Bohater porzuca kobiety, bo sfotografowanie legendarnego twórcy przy pracy to jego życiowa szansa, chwila, na którą od dawna czekał. Staje pod daszkiem, który okazuje się ażurowy i przez który widać, jak mistrz zajmuje miejsce do kadru. Mistrz, jak się okazuje, może się jeszcze sam poruszać, i stojąc nad bohaterem, na daszku, zaczyna się przymierzać do zdjęcia. Bohater chce wyciągnąć z torby swój aparat fotograficzny i w tym momencie przypomina sobie z przerażeniem, że tym razem zostawił go w domu. Wściekły, przeklina dzień, własną głupotę, obiecuje sobie, że nigdy więcej. Nie poddaje się jednak, sięga po komórkę – może zrobi choć takie zdjęcie. Mistrz balansuje nad nim, ustawia kadr, a bohater nie może włączyć w telefonie trybu fotografowania – błądzi po menu, jakichś ustawieniach, pokazują się komunikaty, napisy, kody programowe, ostrzeżenia, a ręka drży mu coraz bardziej, palcami trudno trafiać w klawisze. I wtedy…

I wtedy się obudziłem. 

Zdjęcia z koncertu

Zapraszam do rzucenia okiem na zdjęcia z koncertu muzyki gospel, który odbył się w sobotę w Galerii Krakowskiej. Niecodzienne miejsce jak na koncert. Ale od dawna chciałem sfotografować wnętrze Galerii, lecz nie było pretekstu. Normalnie fotografować nie można, natychmiast przegania ochroniarz.

Zdjęcia – pod tym linkiem.

10 zdjęć

Po wakacjach nie mogę pisać na blogu. Brak weny, słów składających się na opis tego, co w środku. Są dwie możliwości – albo zabrakło tego, co w środku, albo zmienił się sposób wyrazu. Pocieszam się, że może przeszedł w dziedzinę obrazu – konkretnie – fotografii. To byłoby dla mnie korzystne, na to czekałem.

Lecz kto poświadczy, że to prawda…?

W międzyczasie zapraszam do oglądnięcia mojego zestawu – tutaj

Kilka słów o foto

Powiem Wam, że mam dość zdjęć. Oglądania zdjęć przede wszystkim, ale też analizowania cudzych zdjęć, układania własnych zdjęć, myślenia o tej ideologii, dla której fotografuję, tworzę jakiś zestaw… Przeglądnąłem ostatnio zdjęcia z Grand Press Photo oraz BZWBK Press Photo i oprócz tego, że powtarza się dość spora ilość nagrodzonych zdjęć, to irytująca jest estetyka tych zdjęć. Pomimo tego, że zdjęcia reportażowe powinny odzwierciedlać rzeczywistość, to nigdy nie wiadomo do końca, jak wyglądała fotografia pierwotna. Co prawda przy obróbce zdjęcia dozwolone są niektóre techniki, odpowiedniki tych, które stosuje się w ciemni fotograficznej po powiększalnikiem, ale te odpowiedniki w Photoshopie dają naprawdę ogromne możliwości modyfikacji zdjęć. I "upiększania" jednocześnie.

Jednocześnie mam w pamięci wystawy z Miesiąca Fotografii – zupełnie inne w treści i formie. W tym wszystkim szukam miejsca dla siebie i doprawdy nie wiem…

Zapraszam do zdjęć z Korzkwi

Pusto. Skończyły się mądrości, nie mam o czym pisać. Pracowicie konstruowane uogólnienia, "złote myśli" wydają się teraz nic nie warte, jakby były rozrywką nudzącego się człowieka, który szybko je porzuca, skoro przestają go bawić. Jeśli nie ma o czym pisać, to…

…zapraszam do oglądnięcia zdjęć z pikniku! Proszę kliknąć tutaj 🙂