Lenie

Odczuwam niechęć do fotografowania, a jeszcze większą – do oglądania zdjęć, jakichkolwiek, moich najbardziej. Niechęć do obrazów ruchomych, przy których mam coś zmajstrować – też mam ogromną. Część mózgu, która się tymi dziedzinami zwykle zajmuje – jest otępiała, ustawia się bokiem, odwraca plecami, ilekroć czuje w powietrzu, że święci się coś z tych rzeczy. Raz nawet zdawało mi się, że krzyczy "nie, nie!", ale ponieważ nie dysponuje ona samodzielnie aparatem mowy, był to raczej język migowy, lecz przeraźliwie wyraźny, nie pozostawiający wątpliwości.

Co zatem robić… Czekać, opylać, udawać, że wszystko w porządku – przed zleceniodawcami. W tym czasie spróbuję jakoś załagodzić, negocjować, dogadać się. Może jakieś Seszele albo Karaiby, tymczasem liczę na szybki opad śniegu – wzorem poprzednich lat – pomagała śnieżna cisza, odmiana otoczenia, ślizgawica; odwracały uwagę, mobilizowały, inspirowały (wy)leniałe neurony, coś się ruszało, coś zmierzało do przodu, gdziekolwiek lub jakkolwiek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *