Opublikowałem serię zdjęć Kocham moje miasteczko. Jedna z osób starszych ode mnie, skomentowała, że musiałem mieć trudne dzieciństwo. A ja – zupełnie przeciwnie. Na blogu fotograficznym przeciwstawiłem ostatnio dwa sposoby fotografowania. Jeden prowadzi do zdjęć ładnych, drugi – do odgrzebuje głębsze pokłady wspomnień, nastrojów, wyobraźni.
Mam problem, bo z jednej strony nie bardzo mogę znieść sterylne i/lub plastikowe zdjęcia, dzisiaj wszechobecne. Z drugiej strony – takie zdjęcia przynoszą dochód, i jestem zmuszony je robić. Mój blog fotograficzny ma spełniać funkcję reklamową, w takim razie jak mam się na nim przyznać, że lubię takie oto fotografie, jak ta powyżej lub poniżej? Kto wtedy poprosi mnie o jakąś usługę fotograficzną…?
Graffiti na bocznej ścianie garażu, z wystającymi ponad nim dwiema główkami lamp, a pod nim – złamane, zaschnięte trawy, które kształtem odpowiadają tym lampom. Jest tu symetria, z drugiej stron – kompozycja lekko diagonalna, która dodatkowo, do samego graffiti, daje dynamizm.
Albo to zdjęcie. Brama, czyli jakieś paskudne zamknięcie, w zestawieniu z przestrzenią pól – wolnością, nieograniczeniem. Oba zdjęcia silnie na mnie działają.
Czy coś jest ze mną nie tak? A może już odszedłem od rzeczywistości, zamknąłem się w kręgu własnych, ciasnych, naciąganych upodobań…? Wmawiam sobie, że w tych zdjęciach jest coś, jak 98% artystów jest przekonanych, że ich dzieła są szczytem światowej sztuki…