Znaleźć człowieka, który fascynuje się tym, czego akurat potrzebuje firma, to ogromne szczęście. Zrozumiałem to uczestnicząc od jakiegoś czasu w przyjmowaniu ludzi i organizowaniu im pracy. W krótkim i średnim okresie czasu ludzie się nie zmieniają. Czyli tacy, jacy są, tacy pozostają w pracy. Nawet jeśli mają najszczersze chęci, żeby dopasować się do oczekiwań pracodawcy, to po pewnym czasie, zwykle po okresie próbnym, ciągną do swoich przyzwyczajeń, ulubionych zadań w których czują się pewnie, pomijając zbytni wysiłek zgłębiania nowych terenów. Aby ich skłonić do zrobienia kroku naprzód – trzeba poświęcić im czas i cierpliwość. Po jakimś czasie dopiero widać, czy ta inwestycja się zwróci, czy ktoś nie jest zbyt sztywny. Pomijam oczywiście etap zniecierpliwienia, narzekania itp. w momencie, gdy mobilizuje się ich do czegoś dla nich nowego.
Ja kiedyś zajmowałem się tylko sprzętem – komputerami, wzmacniaczami, aparatami fotograficznymi i kamerami. Te urządzenia robiły to, czego oczekiwałem, a jeśli nie – czytałem instrukcje, względenie oddawałem do serwisu. Z ludźmi jest inaczej. Można im po prostu "kazać" coś zrobić ale to bardzo nieefektywne. Za to jeśli otrzymają samodzielne zadanie do własnych rąk, z którego będą rozliczeni, za które odpowiadają – wtedy jest szansa, że się tym przejmą.
Patrzę na moją córkę i widzę, że ja rozumiem wiele rzeczy, których ona jeszcze nie rozumie. Patrzę na moich pracowników i często widzę to samo. Mogę dziesięć razy tłumaczyć, że np. trzeba coś zacząć planować wcześniej. Ale rozumieją to dopiero wtedy, jak katastrofa wisi nad karkiem. A jednak wiem też, przez analogię, że moim szefowie mają to samo ze mną. Tej praktycznej wiedzy nie można przekazać ludziom podłączając ich do komputerów, przesyłając kabelkiem. To zadziwiająca i fascynująca cecha, w dobie powszechnej łatwości kopiowania informacji. Nie da się "przetłoczyć" innym doświadczenia. Można ich skłaniać do tego, by je zdobyli. Często – poprzez pozostawienie ich sam na sam z problemem, żeby poczuli sami ten dreszcz, kiedy sytuacja się wali. I trzeba też przetrwać ich narzekanie, które rozsiewają wokół, że "ich szef taki nieludzki", że "tego się nie da" itd. Miałem to, przeżyłem. Na nic zdaje się tłumaczenie – spróbuj, odpocznij, popatrz świeżym wzrokiem. Albo jest fascynacja, i ona odszuka rozwiązanie, albo trzeba kogoś takiego oddelegować do rzemieślniczej roboty.
Współpraca z ludźmi jest fascynująca… Bo każdy jest tak inny. Podobnie jak fakt, że żyjemy na najdziwniejszym ze światów :-)))