…musiałem trafić między receptory na skórze. Przeważnie choć trochę o jakiś się zawadzi, a jak już prosto w niego, to aż twarz wykręca. Ciekawe, że właśnie na udzie najczęściej najbardziej potrafi boleć.
Jakoś ostatnio nie przeszkadza mi to ciągłe mierzenie cukru i wstrzykiwanie insuliny. Zabiera czas, ze pewnością, zabiera też siły i angażuje koncentrację – to małżeństwo z cukrzycą. To trochę tak, jakby być agentem w obcym kraju – trzeba ciągle obserwować siebie, uważać – z czego wzięło się to wewnętrzne rozedrganie…? Albo skąd nagłe pociemnienie w oczach, dlaczego oblany potem…? Coś jest nie tak… ale co? Zmęczenie? Przeziębienie? Czy może właśnie ten przeklęty spadek cukru.
Stało się to dla mnie jak ubieranie butów. Nigdy bym nie uwierzył, że to jest możliwe. A jest.