Jutro, wraz z moją wierną towarzyszką, ruszamy na podbój przychodni i oddziałów szpitalnych. Nie pozostaje mi nic innego jak uznać to za rzecz, którą lubię najbardziej – za przygodę. Tak więc jutro czeka mnie przygoda, rozpoczynająca się o piątej czterdzieści siedem, gdy zabrzmi pierwszy dzwonek budzika. Potem może być tylko ciekawiej.
Będzie ciekawie, bo jak na razie czuję się bardzo dobrze i z każdym dniem – coraz lepiej. Ale wmawiają mi, że nie mam się z czego cieszyć, przynajmniej na razie, bo sytuacja jest zła. I owa intrygująca dychotomia jest gwarancją emocjonującej przygody. Uwielbiam badać sprzeczności!
Że mi wmawiają, to akurat mnie nie irytuje, a nawet jestem wdzięczny, bo wmawia mi nie byle kto! W związku z tym szczerze podejrzewam, że mają rację. Czuję się nobilitowany. Wynika więc z tego, że wyjścia nie mam, przygody nie uniknę.