Dziś po raz pierwszy zagrałem improwizację do stworzonej przez siebie animacji wideo. Temat pochodził ze znanego standardu jazzowego My Funny Valentine. To pierwsza moja próba, czy tak się w ogóle uda mi zagrać. I co myślę? Że da się! To nawet ciekawe było, za pierwszym razem.
Plan przewiduje skonstruowanie około sześciu takich zestawień – improwizacja na pianinie plus towarzysząca jej animacja.
Przygotowanie animacji zaczyna się od zagrania utworu – tak, jak sobie go wyobrażam i tak jak ćwiczę już od miesięcy. Rejestruję to, co gram i potem importuję zagrany utwór do programu, w którym tworzę animację. Słuchając muzyki dopasowuję obraz. Gdy animacja jest gotowa, uruchamiam odtwarzanie (bez dźwięku) i gram na pianinie do tego, co pojawia się na ekranie.
Główny techniczny problem to synchronizacja. W przypadku My Funny Valentine rezygnuję już na wstępie ze ścisłej synchronizacji. Ale mam w planie utwory szybkie, o bardzo wyraźnym beacie, i tam spróbuję wpleść w obraz pilota, który będzie mi podawał regularne tempo…