Dlaczego fascynuje mnie Etgar Keret

Bez zbędnych wstępów – dlatego, że nie moralizuje, nie dywaguje, nie opisuje przemyśleń, rozważań, górnolotnych wędrówek duszy. Jego historie dzieją się tu i teraz, bohaterowie to ludzie z krwi i kości, w konkretnym miejscu i sytuacji. Jego opowieści to prosty zapis tego, co się działo – ten zrobił to, a tamten coś powiedział, ktoś strzelił drzwiami. Proste, twarde, wyrachowane obserwacje, które niosą powalające emocje i rysują porażające wnioski.

No i masz. Piszę właśnie nie tak, jak chciałbym. Jak sformułować powyższy akapit, by miał coś z Kereta? Zacznę jeszcze raz.

Usiadłeś wieczorem nad kartką papieru. Nie, nie nad kartką, teraz siadasz przy klawiaturze komputera. Nieważne, chodzi o to, że sięgasz dłonią do gardła i dalej, do piersi, żeby wyszarpnąć stamtąd słowa. Żeby potem iść spać. Wkładasz dłoń i szukasz, trudno je znaleźć, trudno chwycić, umykają, wyślizgują się jak rybki w akwarium wujka Zdziśka. W końcu wyciągasz jedną po drugiej, układasz przed sobą. Podskakują jeszcze, ale ty widzisz już słowa i zdania. Układasz je, ale niezbyt równo, bo nie lubisz przesady w porządku. Uspokajają się wreszcie, a ty wstajesz, zakładasz pidżamę i idziesz do łóżka.

A ja nie. Bo co napiszesz, to od razu czytam, choć jestem tysiące kilometrów od twojego biurka. Ja nie śpię twoim snem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *