Opuszczone gospodarstwo. Pewien przechodzień, w zasadzie rowerzysta, jeżdżąc po okolicy zabiera ze sobą mały, składany taborecik. Zatrzymuje się w takich miejscach, stawia krzesełko w każdej z czterech stron świata, siada, a potem przez pół godziny (może więcej) przywołuje w wyobraźni domowników. Spogląda na porzucone sprzęty, narzędzia, na pozostałe jeszcze resztki wydeptanych ścieżek, które owijają się wokół furtek, bramy, rogów domu, stodoły, stajenki. Widzi w wyobraźni świetność i rozmach obejścia, które przeszło do historii.
Opuszczonych gospodarstw jest w okolicy sporo. Tak więc przechodzień (rowerzysta) ma zajęcie na kilka tygodni, może miesięcy, na pewno – lat.