Basia

Żeglując po zasobach YouTube.com trafiłem na Basię. Miałem kasetę Basi, gdy jeszcze nie marzyłem by nosić ze sobą odtwarzacz CD, tylko walkman kasetowy. Kiedy to jej słuchałem? W czarnych chwilach, gdy byłem studentem. Albo gdy jechałem pociągiem na kurs żeglarski nad Zalew Chechło. Czyli musiało być to jakieś dwadzieścia lat temu. Czyli nie pięć lat wstecz, nawet nie dziesięć…

Ten upływ czasu dotarł do mojej świadomości, gdy na youtube zobaczyłem koncert Basi z 2013 roku, ale nie chodzi rzecz jasna o koncert, ale o nią samą…

Popatrzyłem na podpis pod filmem, potem posłuchałem głosu i nie miałem wątpliwości – to Basia Trzetrzelewska. Ale obraz nie zgadzał mi się z tym, który zapamiętałem, jak mi się zdawało, kilka lat temu. Nie kilka lat, ale dwadzieścia…

Przesuńcie suwakiem i popatrzcie na zdjęcia Basi. Różnica jest ogromna. Nie chodzi przy tym o głupie pastwienie się nad losem kobiet w ogóle, nad zmieniającym się ich wyglądem wraz z czasem. Chodzi o sam upływ czasu, a raczej o to, co w trakcie tego upływu się zdarza. Jakie mnóstwo zdarzeń, które zmieniają nas, niepostrzeżenie z dnia na dzień, ale ogromnie z perspektywy zaledwie dziesięciu, dwudziestu lat.

Wraz z Basią, jaką zobaczyłem z 2013 roku zdałem sobie sprawę, że pewien rozdział mojego życia odszedł w sposób nieunikniony ale i niezauważony przeze mnie. Że rozdział się zamknął mimo, że twierdziłbym coś zupełnie przeciwnego, że przysięgałbym, że niewiele się zdarzyło. Może trzeba się nie tylko pogodzić, ale i dostosować, dopasować do innej roli, niż ta, którą pełniłem dwadzieścia lat temu, nawet o tym nie wiedząc. Może wreszcie mógłbym dogonić samego siebie, a może raczej dogonić to, czego po mnie się spodziewa społeczeństwo w moim wieku. Bo czyż nie są śmieszne zdjęcia pięćdziesięciolatków, którzy dziś ciągle ubierają się w skóry i ćwieki, jakby ciągle mieli siedemnaście lat…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *