Są takie dni, w których po prostu nie ma siły – pracować, kreować, odrabiać codzienną pańszczyznę, w których ledwo się żyje, bo ciało i mózg nie chcą się ruszać.
Są dni z wrażeniem, że nie trzeba w ogóle odpoczywać, bo wszystko idzie jak po sznurku, od zadania do zadania z sukcesem. Energia zdaje się niespożyta, a co kilkanaście minut przychodzi, nie wiadomo skąd, orzeźwienie. W takie dni trzeba się zmusić się do snu, bo katastrofa jest blisko.