Dziś dziewięcioletnia córka, po raz pierwszy i z powodzeniem, ubrała sukienkę swojej matki. Nie tak dla zabawy, po prostu przejęła od niej tę sztukę garderoby.
Coś mnie tknęło i powoli uświadamiam sobie, co historia z sukienką oznacza. Zresztą już wcześniej miałem niejakie przebłyski, pewnego dnia wieszając pranie wyciągnięte z pralki. A raczej zbierając je, kiedy już wyschło. Wiadomo, że podczas zbierania segreguje się ciuchy, w zależności od tego, do kogo należą. No i tamtego dnia przestało być dla mnie jasne, do kogo należą damskie majtki, które właśnie napotkałem na suszarce…
Coś zmienia się i to diametralnie. Zmienia się co dzień, może co miesiąc, ale na tyle powoli, że zdajemy się tego nie dostrzegać. Ale sytuacja nie stoi w miejscu. Nie pyta nas o zdanie, czy chcielibyśmy zmiany wolniej czy szybciej. Nie mamy nic do powiedzenia…