Dziś zacząłem pisać listę spraw, które powinienem zrobić. Uratować może mnie tylko spokój i nie zastanawianie się zbytnie, jak ja to wszystko przerobię. Ale spokoju też nie mam. Ekscytacja mi się podoba, choć jest zabójcza.
Po pierwsze, powinienem iść spać. Tak więc – dobranoc. Wreszcie…….
Ale zanim – niech przypomnę sobie szczekanie psów, które dzisiaj słyszałem. Szum młodych liści. Gwar osób na ulicy, przy stolikach, w tramwaju…. Niech pomyślę, czy może przypadkiem nie objawiła się jasna i jednoznaczna odpowiedź na pytanie, jak ten cały świat się kręci. Bo choć widać symptomy, to główny mechanizm pozostaje gdzieś „pod skórą”, „z tyłu głowy”. Czuję go prawie przez cały czas, i to nie pozwala mi tak po prostu przeżyć dnia.
Oprócz listy spraw, które powinienem zrobić, powinienem zrobić listę rzeczy, które koniecznie trzeba zostawić z boku. „Twitter”, to pierwsza z nich. Jestem już nie taki młody, a ciągle dają się prowokować młodzieńczym, nieproduktywnym fascynacjom.
Leciutko kładę
rękę na pierś
nie, nie umarłem
czekam na deszcz
będzie czerwony
będzie go w bród
lekko uśpiony
czekam na cud
(płyta MWNH, cytuję z pamięci….)