Umieściłem wpis pt. Psy na Facebooku. Pojawiły się pod nim komentarze, a nie tak mało z nich podaje mi rady, jak uniknąć szczekania. Tak więc:
– pieniądze pieniądze, praca, wystarczy się „nie nakręcać”, a wszystko będzie dobrze,
– nie mam dobrze ustawionych granic, jeśli sobie sam nie radzę, to najlepiej wziąć behawiorystę, który pomoże mi uporządkować życie, będzie ono wtedy „proste i idealne” (cytat dosłowny!)
– zmierzyć cukier (jako że jestem cukrzykiem), tu może się kryć przyczyna,
– pełnia księżyca – przeczekać, przejdzie, a potem i tak wróci.
Są i inne komentarze, które przedłużają moje myślenie, i to mnie cieszy. Bo to jest właśnie ten kontakt, o który chodzi. Czy nie irytuje Was, jeśli wypowiecie dwa słowa o czymkolwiek, a w zamian otrzymujecie błyskawiczną lawinę diagnoz i rad?
A przecież nie o sam problem tu chodzi. Istotą jest fascynacja problemem, jego materią, jego indywidualnym życiem, objawem. Człowiek to tylko nośnik. Czy to będę ja czy ktoś inny, oraz czy to będzie szczekanie, czy wygrzewanie się na słońcu – to kwestia drugorzędna.