Lojalnie informuję, że zgłosiłem tego bloga do konkursu BlogRoku 2012. Dowodem jest link umieszczony z lewej strony w dziale „Ważne”. Cóż…. oczywiście powstaje pytanie, dlaczego to robię i czy nie próbuję sprzedać mojego ideału – sprzedać pisania naprawdę prywatnego bloga, którego nigdy nie reklamowałem. Cokolwiek odpowiem na to pytanie, może to nie brzmieć wiarygodnie. Chociaż…..
Najbardziej wiarygodna odpowiedź brzmiałaby: zgłosiłem bloga do konkursu, ponieważ chcę nagrody i sławy, uważam, że jest to naprawdę świetny blog i niewielu jest takich, jeśli w ogóle są, które mogą ze mną konkurować. Ta nagroda mi się należy, a jeśli jej nie dostanę, to będzie dowód na niski poziom konkursu, degrengoladę pisarstwa blogowego, niesprawiedliwość, kolesiostwo, nepotyzm, w którym „od dawna jest jasne, kto wygra”.
Najmniej wiarygodna odpowiedź: zgłosiłem bloga na podstawie niewyjaśnionego impulsu, którego doświadczyłem, otwierając reklamę konkursu jaka nadeszła emailem. Prawdę mówiąc nie doczytałem dokładnie, na czym polega konkurs, jak wyłaniany będzie laureat, i nie bardzo mnie to interesuje; a już za nieuczciwość i ohydę uważam namawianie kogokolwiek do głosowania na ten blog – czy to najbliższą rodzinę, czy zastępy „znajomych”, których widziałem może raz w życiu, a przypomniałem sobie o nich „przypadkowo”, przy tej okazji. I oczywiście wcale nie zamierzam Was namawiać, żebyście głosowali.
W każdym razie – „zaznajomiłem się” z jurorem kategorii „ja i moje życie”, Markiem Kamińskim, w zasadzie zaznajomiłem się z jego fotografią, umieszczoną na stronie konkursu, i pomyślałem, że mu współczuję. Choć może nie tak bardzo, patrząc na jego wyraz twarzy odnoszę wrażenie, że jest to zdeterminowany, doświadczony i zaprawiony w boju wyga, który z niezrażonym mozołem jak i benedyktyńską dokładnością przebrnie przez setki zgłoszonych do jego kategorii blogów (w tym momencie jest ich prawie 260).
Tak więc lojalnie Was informuję, jeśli ktokolwiek jeszcze mnie czyta, bo chcę zachować resztki uczciwości, świadom, że ideału pisania dla samego pisania to już chyba nie zachowam…