Powiadam Wam, ostrzegam Was, tylko nie mówcie, że Was nie ostrzegałem. Co się w życiu liczy najbardziej? Interakcja z drugim człowiekiem. Jeśli nie widzieliście swojego trzy i pół letniego syna, jak stawia pierwsze kroki na łyżwach (tak jak ja dzisiaj tego nie wiedziałem), to chybiacie istocie swojego życia. Jeśli w ogóle nie macie dziecka, to niedostępne są dla Was obszerne, rozległe, ogromne, przepastne, ekstensywne, rozciągłe krainy Waszego życia. Żadna praca, żadne osiągnięcia, kariera, sława, pieniądze, zaangażowanie, hobby, fascynacja, pasja, namiętność, szaleństwo, inne pragnienie Wam tego nie wyrównają. Nic nie jest w stanie zastąpić uśmiechu na twarzy drugiego człowieka, tym bardziej tego, z którym możecie dzielić jego poznawanie świata – rzeczy, które od dawna znacie, ale zapomnieliście, że je znacie, dlatego musicie poznać je na nowo, i już nie tak samo, dziwiąc się, że to takie oczywiste, choć wcale zagadkowe, i takie proste, choć okropnie trudne, i że to to samo, choć coś zupełnie nowego.
Wszyscy ciągle jesteśmy dziećmi, i jeśli nie spojrzymy z godnością na młodszych od nas, to ci starsi też nie będą na nas zważać, ani Ten Najstarszy, który mimo swojej niezmiennej starości na zawsze pozostał dzieckiem.