Głowa składana do poduszki ma czelność się podnosić. Zajęcia dnia, spędzane w biegu, nie pozostawiają czasu na pytanie o ich sens. Moment na to pytanie nadarza się, gdy wreszcie należy przestać myśleć o czymkolwiek.
Ostatnie dni to wytężona praca, przynosząca zadowolenie, a z drugiej strony – to jak jedzenie nałogowe czekolady – w końcu odbija się czkawką. Tutaj możecie zobaczyć moją pracę z dzisiaj. Kolejny montaż – wideo relacja. Zajęła godziny pracy, bo prowadzona równolegle z wieloma innymi sprawami koniecznymi "załatwienia". Tutaj – kolejna praca, którą się zajmuję. Z tym filmem walczyłem dzisiaj i przegrałem – żenujące, że Apple nie odtwarza dźwięku w niektórych filmach MPEG2. To woła o pomstę do nieba, ale umiem już nie zważać na takie "bzdurki". O 20:00 wieczorem zadzwonił mój telefon – to Straż Miejska znalazła kartkę z numerem za szybą mojego samochodu. W Krakowie od lat stoję na zakazie ruchu pod "moją firmą", podobnie jak kilkanaście moich kolegów i koleżanek z pracy, bo nie mam wyboru. Dojeżdżam 40 kilometrów i musiałbym kilkaset złotych miesięcznie wydać tylko na postój. Straż omija takie miejsca, chyba, że jakiś "uczciwy obywatel" zgłosi, że rażąco są naruszane przepisy. Tak, do niedawna też byłem takim obywatelem, dopóki nie zauważyłem, że władza kpi sobie z ludzi, którzy wierzą w prawa przez nią wydawane. Jedyne, w co warto wierzyć, to porozumienie człowieka z człowiekiem – z tym, z kim się spotykamy na co dzień. Strażnik też jest człowiekiem, i całe szczęście. Jedyne, co się liczy, to uśmiech i porozumienie z kimś kto zwrócił do nas swoją twarz, z kim przyszło nam funkcjonować. Cała reszta – innowacyjność, postęp, wzrost gospodarczy – to bzdura.