Dlaczego uczymy komputery, by były jak ludzie? Maszyny zaczynają rozpoznawać obraz i interpretować go, rozróżniać muzykę, już rozmawiają np. przez gadu-gadu na takim poziomie, że trudno je odróżnić od ludzi. Chciałbym na przykład by wśród tysiąca zdjęć ktoś odnalazł wszystkie, które mają pewien charakterystyczny nastrój. Chciałbym, żeby ktoś zrobił to za mnie, bo to dużo pracy. To męczące i zabiera czas. Gdyby np. komputer mógł to zrobić… To nie jest takie nierealne.
Rozwój informatyki z pewnością do tego doprowadzi. Pytanie tylko… po co? Dlaczego klonować cechy człowieka w maszynie? Czy nie lepiej współpracować po prostu z człowiekiem?
Ale człowiek jest kapryśny, ma swoje plany, nie każdy jest w stanie sprostać moim oczekiwaniom. Musiałbym się wykazać cierpliwością, by móc mu wytłumaczyć o co chodzi. I nie miałbym żadnych gwarancji na to, że zrobi dokładnie tak, jak będę chciał. Nawet gdybym znalazł kogoś takiego, to jak go przekonać do "usługi"? Musiałbym mu zapłacić. Albo przynajmniej wykazać się jakąś formą "wdzięczności". Musiałbym negocjować… Lub co najmniej uwieść. Trudne to, zabierające energię.
O wiele łatwiej byłoby stworzyć mojego klona w bezwolnej maszynie, która robiłaby za mnie całą nieprzyjemną robotę, a ja spijałbym tylko śmietankę przyjemności. Żadnej wdzięczności, żadnej pensji, zero negocjacji, cierpliwości, zrozumienia, godzenia się… I gdyby jeszcze mogła rozmawiać ze mną tak, jak ja bym tego chciał, i nie musiałbym wysłuchiwać jej narzekań. No chyba, że chciałbym – na wszystko znalazłby się "program".
I co Wy na to?